Długi osób, które zaciągały pożyczki w Amber Gold zostaną sprzedane. Tylko tak syndyk będzie mógł odzyskać dla wierzycieli pieniądze, które pożyczyła klientom firma Marcina P. Do tej pory udało się mu odzyskać niecałe 25 milionów z około 110 milionów złotych majątku należącego do upadłego parabanku.

Ponad 10 z odzyskanych 25 milionów złotych to pieniądze zwrócone właśnie przez pożyczkobiorców, reszta pochodzi ze sprzedaży mienia Amber Gold oraz zwróconych darowizn. Syndyk Józef Dębiński przyznaje, że temat pożyczek jest bardzo trudny. Musimy ustalić dokładnie wartość tej pożyczki, która już zapadła. Następnie ją wyliczyć i windykować przez powództwo do sądu. Na razie je wyliczamy. Na dzień dzisiejszy mamy w tej chwili 1105 pożyczek już ustalonych, a pozostaje nam jeszcze około 2500. Myślę, że to potrwa jeszcze kilka miesięcy - mówi Dębiński.

Zarobią firmy windykacyjne

Już wiadomo jednak, że część długów będzie trzeba sprzedać firmom windykacyjnym. Są bowiem zawarte na dziesiątki lat, a syndyk nie ma prawa żądać od pożyczkobiorców wcześniejszej spłaty. Na razie nie wiadomo, kiedy zostanie ogłoszony przetarg na sprzedaż pożyczek, ale na pewno do tego dojdzie. Należy sprzedać te pożyczki, których termin zwrotu jest bardzo długi. Nie będziemy przecież czekać na przykład 40 lat na ukończenie postępowania upadłościowego Amber Gold. Dla dobra sprawa, dobra wierzycieli te pożyczki, które będą powyżej jakieś okresu logicznego, na pewno będą do zbycia - mówi Dębiński. Majątek Amber Gold pomniejszony więc zostanie o różnice między zyskami ze sprzedaży, a realnym zadłużeniem.

Syndyk po raz kolejny ogłosił sprzedaż mienia należącego do Amber Gold. To w sumie resztki tego, co zostało w magazynach. Materiały budowlane, wykładziny, sprzęt biurowy, drukarki, telefony stacjonarne czy... stroje stewardes i pilotów linii lotniczej OLT Express. Do tej pory - choć zostały między innymi odkupione przez kilka firm - cieszyły się głównie zainteresowaniem kolekcjonerów i pasjonatów lotnictwa.

Czekając na lepszy kurs

Wciąż niesprzedana pozostaje większość nieruchomości, a także kilka samochodów i autokarów. Zdaniem syndyka procedura likwidacji masy upadłości, czyli odzyskiwania majątku, może potrwać jeszcze około roku. Istotnym zastrzykiem finansowym będzie sprzedaż kruszców należących do upadłego parabanku. Syndyk dostał już z prokuratury 1851 uncji złota, 50 uncji srebra oraz 32 uncje platyny. Na razie nie sprzedaje ich, bo... czeka na bardziej korzystne kursy. Za jedną uncję złota jest w tej chwili cena około 1300 USD, zaś prognozy są optymistyczne. Czas też jest tutaj ważny, ponieważ pieniądze za to złoto w tej chwili nie pracują. Nie może być ustanowiona lokata terminowa. Ale też nie mogę sprzedać tego po cenie niższej niż 1300 czy 1350 USD za uncję. A zatem obserwuję co drugi dzień, co trzeci dzień wartość złota, srebra i platyny. W odpowiednim momencie dam je na przetarg - wyjaśnia syndyk. Przyznaje też, że o możliwość zakupy złota - licząc między innymi na korzystne ceny - pytał go już osobiście jeden z czołowych polskich biznesmenów.

Najpewniej szybciej uda się odzyskać majątek należący do parabanku, niż stworzyć listę jego wierzycieli. Do tej pory w sądzie w Gdańsku zarejestrowanych zostało około 13 tysięcy. Każdy wniosek trzeba zweryfikować, a ta procedura zajmuje najwięcej czasu. Z sądu do syndyka trafiło do tej pory 4 tysiące sprawdzonych wniosków.