Nie uzyskałem dostępu do nowych dokumentów - powiedział w Moskwie Edmund Klich, polski akredytowany przy komisji wyjaśniającej w Rosji katastrofę 10 kwietnia. Klich ujawnił w rozmowie korespondentem RMF FM, że napisze kolejny list do Tatiany Anodiny, szefowej Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego badającego katastrofę prezydenckiego samolotu.

Dodał, że list będzie zawierał co najmniej 80 punktów. Wojskowi (prokuratorzy) mogą prosić o pomoc prawną, a ja mogę wymagać - powiedział Klich. Klich zapowiedział, że będzie domagał się dostępu do protokołów oblotu lotniska w Smoleńsku, a także do danych dotyczących jego wyposażenia.

Na swoje poprzednie pismo - jak mówił - dostał odpowiedź, że MAK postępuje zgodnie z procedurami. MAK argumentował też, że nie zawsze wszystko może mu udostępnić, bo lotnisko w Smoleńsku jest wojskowe, więc tego rodzaju kwestie trzeba uzgadniać z wojskiem.

Klich powiedział również, że ustalił 12 przyczyn katastrofy i dodał, że gdyby jednej z nich udało się uniknąć, to do tragedii by nie doszło. Nie chciał ujawnić, o jakie przyczyny chodzi, ale stwierdził, że winą nie można obarczać tylko pilotów.