Wlokące się od tygodni rozmowy o zmianach w rządzie Donalda Tuska budzą coraz większe zniecierpliwienie. Zanim się o niej czegokolwiek dowiemy na pewno, już teraz warto odnotować skrajne osłabienie pozycji jednej z kluczowych postaci koalicji. Szymon Hołownia z pewnością nie może uznać ostatnich tygodni za sukces, a tracąc sprawczość, wyraźnie przechodzi do defensywy.
Koalicyjna pozycja marszałka Sejmu nigdy dotąd nie była tak słaba. Szokujący dla rządzących wynik wyborów prezydenckich musiał pozbawić złudzeń co do przyszłej roli. Późniejsze wydarzenia tylko pogłębiły wrażenie, że Szymon Hołownia nie miał żadnego "planu B", a to, co robi, od kilku tygodni jest tylko serią doraźnych improwizacji.
Jako jeden z liderów koalicji 15 października Szymon Hołownia nie tylko przegrał wybory prezydenckie z fatalnym wynikiem. Pięć lat od zdobycia trzeciej pozycji z poparciem prawie 14 proc. wyborców, Hołownia zdobył już tylko niespełna 5 proc. głosów i spadł na piątą pozycję. Lider Polski 2050 pozwolił się też publicznie zaskoczyć kolegom z PSL, którzy wyszli ze współtworzonej z jego partią koalicji Trzecia Droga.
Hołownia dał się też złapać na nocnych rozmowach z prezesem PiS, toczonych w prywatnym mieszkaniu europosła opozycji, po czym dodatkowo podważył koalicyjną wiarygodność posłów Polski 2050, głosujących kilka dni później z posłami opozycji przeciw propozycjom rządu. Równocześnie zaś Polska 2050 domaga się dla siebie funkcji wicepremiera, a więc w istocie - renegocjacji umowy koalicyjnej, czego nie chcą pozostali koalicjanci. Klub Polski 2050 z trudem opiera się wywołanym przez lidera partii wstrząsom. Nie wszyscy to jednak znoszą; posłanka Bodnar właśnie z niego odeszła, posła Zimocha trzeba było zawiesić.
Ostatnio posłowie czekający na zapowiedzianą przez premiera na połowę lipca rekonstrukcję rządu sugerują, że Szymon Hołownia swoim urlopem storpedował finisz rozmów o zmianach w rządzie. Sam Hołownia upoważnił zaś do ich prowadzenia minister Pełczyńską-Nałęcz, co stworzyło dla niej dziwaczną pozycję negocjacyjną "z upoważnienia Szymona Hołowni domagam się funkcji wicepremiera - dla siebie". Liderzy pozostałych partii koalicji grzecznie odmówili, deklarując, że są gotowi poczekać z rekonstrukcją, aż marszałek wróci z urlopu.
Szymon Hołownia jest człowiekiem błyskotliwym i gadatliwym. W dłuższej perspektywie powoduje to jednak, że kolejnymi wystąpieniami sam wpędza się w pułapki. Wicemarszałkiem Sejmu być nie chce. Członkiem rządu też być nie chce, o ile nie zasiądą w nim wszyscy liderzy partii koalicji. Jednak to, że nie zasiądą, wiadomo od prawie dwóch lat, bo to wtedy - z jego udziałem - ustalono, że po 13 listopada 2025 roku Włodzimierz Czarzasty nie będzie mógł być ministrem, bo będzie marszałkiem Sejmu. W efekcie licznych i niezbyt spójnych deklaracji Szymon Hołownia za kilka miesięcy może więc nadal być liderem koalicji. Tyle, że w randze szeregowego posła.