Termin "koryto plus" oddaje dość dobrze stan rzeczy dzisiaj w Polsce - powiedział w niedzielę lider PO Donald Tusk. Krytycznie odniósł się przy tym do uchwały PiS dotyczącej walki z nepotyzmem w spółkach Skarbu Państwa.

REKLAMA

Tusk, od soboty p.o. szefa PO, podczas konferencji prasowej przypomniał, że w sobotnim wystąpieniu mówił o wykorzystywaniu pozycji politycznej przez urzędników partii rządzącej, w tym dla celów finansowych. Wielu komentatorów ukuło termin "koryto plus". Może nie jest to najbardziej elegancki termin, ale obawiam się, że oddaje dość dobrze stan rzeczy dzisiaj w Polsce - zaznaczył.

Jak zauważył, przewidywał, że PiS zwołuje swój kongres, żeby "naradzić się jak dalej doić Rzeczpospolitą", tylko żeby było to mniej widoczne i mniej drażniło obywateli. Szczerze powiedziawszy, nie wierzyłem do końca, że trafię idealnie na 100 proc. w istotę tego wczorajszego wydarzenia - dodał.

Tusk zaznaczył, że sanacyjna uchwała PiS przeciwko nepotyzmowi w spółkach Skarbu Państwa ma zawierać zastrzeżenia i wyjątki. Jeśli rzeczywiście to jest pomysł na ukrycie tego nepotyzmu, to nazwijmy rzeczy po imieniu. Rodziny polityków PiS nie będą zatrudniane w spółkach Skarbu Państwa, chyba że tego bardzo chcą - mówił Tusk.

Powołując się na informacje mediów - powiedział, że uchwała PiS nie będzie działała wstecz. Ci wszyscy, którzy już wyciągają ze spółek Skarbu Państwa, mogą być bezpieczni, a ci którzy chcieliby dołączyć do tej grupy, będą musieli tylko bardzo chcieć i nadal będą mogli to robić - wskazał Tusk.

Nikt nie zabierze 500 plus

Tusk odpowiadając na liczne pytania podczas konferencji prasowej powiedział, że ma bardzo krytyczną ocenę obecnych działań kościoła. Jak dodał, to co stało się z kościołem jest jednym z najistotniejszych problemów dla Polaków.

Nie dajcie sobie wmówić, że kościół jest atakowany przez socjaldemokratów czy ludzi myślących liberalnie albo przez polską młodzież albo kobiety. Nie, kościół jest dzisiaj niezwykle mocno atakowany przez negatywne zjawiska w obrębie kościoła - mówił lider PO.

Wewnątrz kościoła są siły, które niszczą kościół. Na zewnątrz kościoła są siły, które niszczą kościół. PiS, Kaczyński są tego najlepszym przykładem. Zawłaszczenie kościoła przez polityków takich, jak Kaczyński i PiS jest ciosem śmiertelnym w polski kościół. Niezdolność poważnej rozmowy w kościele o pedofilii to są ciosy dla kościoła niezwykle niebezpieczne - dodał.

Lider PO był pytany też o kwestię 500 plus. Nikt nikomu nie zabierze 500 plus. (...) To co dała poprzednia władza zostanie utrzymane. To jest nie do odebrania. Koniec kropka. Temat jest zamknięty - zadeklarował.

Tusk poruszy też kwestię podniesienia wieku emerytalnego. Przyznał, że było to błędem. Było błędem. To był mój błąd. Zaufałem za bardzo niektórym twardym ekspertom. To by mój błąd żeby to zrobić na zasadzie przymusu - mówił. Jego zdaniem, trzeba zostawić w tej kwestii swobodny wybór Polakom. Przechodzić na emeryturę w momencie przez siebie wybranym ze świadomością, że to oznacza taką a nie inną emeryturę - podkreślił Tusk.

"Kaczyński zapisał PiS, ale też w jakimś sensie Polskę, do proputinowskiego obozu politycznego w UE"

Prezes PiS Jarosław Kaczyński zapisał PiS, ale też zapisał w jakimś sensie Polskę, do jednoznacznie proputinowskiego obozu politycznego w UE - mówił Donald Tusk. Według niego, PiS uparło się, by realizować polityczną i międzynarodową agendę Putina w Polsce i w Europie.

W zeszłym tygodniu prezes PiS Jarosław Kaczyński poinformował, że przywódcy wielu partii w Europie, w tym PiS, Bracia Włosi, włoska Liga, we Francji Zjednoczenie Narodowe, na Węgrzech Fidesz podpisują wspólną deklarację. Nie chcemy rewolucji, które przyniosą radykalne ograniczenie wolności - podkreślił Kaczyński.

Tusk odnosząc się do tej deklaracji ocenił, że "prezes PiS Jarosław Kaczyński podjął decyzję o zapisaniu PiS - a to oznacza w jakimś sensie o zapisaniu Polski - do obozu partii politycznych, które nie ukrywają swojej niechęci do zjednoczonej Europy, które nie ukrywają swoich takich nacjonalistycznych przeciwspólnotowych skłonności i tendencji".

I to, co się rzuca najwyraźniej w oczy wszystkich obserwujących europejską scenę polityczną, zapisał PiS - ale też zapisał w jakimś sensie Polskę - do jednoznacznie proputinowskiego obozu politycznego w Unii Europejskiej - powiedział Tusk.

Według niego, "nowi koledzy" Kaczyńskiego różnią się między sobą. Ale w tej sprawie wszyscy mają pogląd właściwie identyczny, znaczy bliższa ich sercu jest z całą pewnością putinowska Rosja niż Unia Europejska - dodał.

Ja powtarzam od kilku lat z narastającym niepokojem, że z jakichś bliżej nieznanych powodów pan Kaczyński i PiS uparli się, aby realizować punkt po punkcie polityczną i międzynarodową agendę Putina w Polsce i w Europie. Zarówno jeżeli chodzi o politykę wewnętrzną, jak i politykę zagraniczną - mówił Tusk.

"Kolejny krok w stronę pełnej izolacji Polski"

Jego zdaniem konsekwencje tego "mogą być dużo groźniejsze niż sobie wyobrażamy". Bo w Unii Europejskiej, dla tej normalnej politycznej większości, ten ruch jest ruchem, nie tylko radykalnym, nie tylko antyeuropejskim, albo eurosceptycznym, ale jest też ruchem, z którym jakby te cywilizowane partie polityczne nie chcą mieć zbyt wiele wspólnego - podkreślił Tusk.

Według niego, jest to kolejny krok w stronę pełnej izolacji Polski. Naprawdę jedyną osobą, która po czymś takim otwiera kolejnego szampana po decyzjach PiS-u jest Putin na Kremlu - ocenił Tusk.

Apelował też o rzetelne i krytyczne analizowanie wynikających z tego konsekwencji politycznych. One mogą mieć - jeśli PiS będzie rządził w Polsce dłużej - nieodwracalne skutki dla naszego bezpieczeństwa, dla naszej pozycji międzynarodowej - stwierdził.

"Jestem gotów do każdej współpracy z opozycją"

Otwartość PO na współpracę pozostaje pełna. Jestem gotów do każdej formy współpracy z opozycją. Będę respektował autonomię naszych partnerów i pełną niezależność ich decyzji, szanuję ich odmienne poglądy - mówił Donald Tusk.

Powiedział, że KO "miała i ma bardzo poważną misję do zrealizowania" w polskiej polityce. Najbardziej pozytywnym scenariuszem dla Polki jest budowanie takiej siły politycznej, która (...) stworzy rzeczywistego konkurenta dla dziś rządzących, zdolnego do wygrania wyborów - powiedział.

Ocenił, że "poczucie beznadziei w Polsce" brało się z tego, że "bardzo wielu Polaków sądziło, że PiS będzie tutaj, jeśli nie na wieczność, to na dekady, bo nie ma tutaj żadnej alternatywy".

Każdy krok, każda decyzja, każda forma współpracy, która odbuduje wiarę Polaków, że możliwa jest szybka, mocna i pozytywna zmiana, to dla mnie pierwsze przykazanie - podkreślił Tusk.

Zapowiedział, że jeszcze w tym tygodniu spotka się ze wszystkimi partnerami w ramach KO, a także z klubem parlamentarnym KO. Moją intencją jest, żeby uzyskać (w KO - przyp. red.) nową energię i pomysły na współpracę - zapewnił.

Mówił, że będzie odpowiedzialny za PO, ale "nie przeciwko partnerom, tylko w bliskiej współpracy z każdym, kto jest gotów współpracować". Zapewnił również, że będzie podchodził z szacunkiem i "respektem" od "różnych pomysłów, do odmienności". To samo mogę powiedzie o przywódcach innych partii opozycyjnych - wyjaśnił.

Podkreślił, że jest otwarty na współpracę z tymi, dla których ważnych jest "kilka prostych prawd" - wymienił: "przywrócenie elementarnego i moralnego porządku w polskiej polityce", "przywrócenie bezpiecznego i dumnego miejsca Polski w Europie" oraz "przywrócenie rządów prawa, konstytucji i praw człowieka". To w tych sprawach wychodzili ludzie na ulicę - przypomniał.

Zaznaczył, że chce pracować na partnerskich zasadach "z każdym, kto to rozumie i będzie chciał nawzajem sobie pomóc, żeby pokonać tych, którzy niszczą Polskę, o której myśmy marzyli" i o której marzy "większość Polaków".

To oznacza, że otwartość PO na współpracę pozostaje pełna. Jestem gotów do każdej formy współpracy, ale będę respektował autonomię naszych partnerów, pełną niezależność ich decyzji. Nie będę naciskał. Szanuję ich odmienne poglądy. (...) My potrzebujemy dużo więcej akceptacji wszyscy dla siebie. To dotyczy polityków, ale przede wszystkich także wszystkich ludzi. Akceptujmy fakt, że jesteśmy różni, mam czasami inne poglądy, ale szanujmy się nawzajem. To nie jest takie trudne - powiedział Tusk.

Bez wzajemnej akceptacji i szacunku wszyscy stracimy, przede wszystkim Polska - dodał.

"Rozpocznę pilne konsultacje na rzecz przekazania mojego urzędu w EPP"

Tusk został zapytany także o to, czy po powrocie do polskiej polityki i objęciu funkcji p.o. szefa Platformy Obywatelskiej pozostanie szefem Europejskiej Partii Ludowej (EPP). Odpowiedział, że "w sensie prawnym i formalnym nie ma tutaj żadnych przeszkód". Ale moim zamiarem jest zaangażowanie się na 100 procentach, a nie na 90 procentach w sprawy polskie - dodał.

Przyznał, że już poinformował swoich partnerów - "premierów i prezydentów z EPP i liderów partyjnych" - o swoim powrocie do polskiej polityki. To oznacza pewien kalendarz. Będzie to wymagało kilku miesięcy. Mamy zjazd EPP jesienią i tam poinformuję, że moja kadencja tak, czy inaczej się kończy i rozpocznę pilne konsultacje na rzecz przekazania mojego urzędu w Europie mojej następczyni lub mojemu następcy. Jak znam życie to może potrwać kilka miesięcy, więc w dość szybkiej perspektywie ta sprawa będzie rozstrzygnięta - powiedział lider PO.

Wizyta we wszystkich powiatach

Tusk przekazał, że w poniedziałek udaje się do Szczecina i woj. zachodniopomorskiego. Za chwilę będę rozmawiał z moimi koleżankami i kolegami o tej wizycie. Jestem umówiony z panem (europosłem Bartoszem) Arłukowiczem, dzięki któremu też jestem dzisiaj tu, gdzie jestem - jeszcze raz chciałem mu za to podziękować. I to jest oczywiście taki pierwszy etap, powiedziałbym mocna rozgrzewka - bardzo ważny dla mnie - powiedział. Dodał, że przygotowany zostanie plan - ale jego podróże po Polsce "to nie będzie Tuskobus".

Lider PO zapowiedział, że ma zamiar odwiedzić wszystkie województwa. Myślę, że do wyborów może jest szansa, że odwiedzę wszystkie powiaty - dodał.

Odniósł się też do pytania o to, że jest p.o. szefa partii, a nie jestem parlamentarzystą. Jak mówił, "to się nie zmieni do wyborów". Już parę razy wyjaśniałem, że nie jestem zainteresowany jakimiś łamigłówkami i hiper konstrukcjami, że będą jakieś wybory uzupełniające do Senatu (...); były takie plotki. Wiem, na co się zapisałem i wiem, że to jest podwójne wyzwanie być liderem partii politycznej, opozycyjnej z ambicjami, żeby pokonać rządzących i być poza parlamentem - tłumaczył.

Tusk odniósł się także do reakcji polityków różnych partii dotyczących jego powrotu do polskiej polityki. Mam świadomość, że nie wszyscy się cieszą, a niektórzy być może udają, że się cieszą. Wiedziałem przecież, za co się biorę i nie miałem tutaj nadmiernych oczekiwań - powiedział.

Jak dodał, "ci, którzy mają wiedzieć, w jaki sposób chcę pokonać PiS, już wiedzą". Ale niektóre istotne karty chcę wyłożyć w odpowiednim czasie - zaznaczył.

O Trzaskowskim: Cieszę, że mój kolega z PO jest najpopularniejszym politykiem

Podczas konferencji prasowej Tusk zaznaczył, że po objęciu przez niego pełnienia kierownictwa w PO w niczym nie zmieniła się pozycja prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego.

Co do Rafała Trzaskowskiego (...) to, co zdarzyło się wczoraj, to byłą zmiana pozycji we współpracy i właściwie z inicjatywy - mogę to powiedzieć z pełną szczerością - Borysa Budki, bo on uznał, że tak dalej nie pojedzie w tej sytuacji i wspólnie postanowiliśmy, żeby dokonać tej zmiany - mówił.

Borys Budka tak czy inaczej będzie moim najbliższym współpracownikiem, nie chcę powiedzieć prawą ręka, bo nie chcę, żeby to brzmiało tak trochę z góry, ale absolutnie mam zaufanie dla Borysa Budki i jego kompetencji - dodał.

Natomiast w niczym nie zmieniła się pozycja Rafała Trzaskowskiego, najpopularniejszego polityka opozycji i Platformy Obywatelskiej. Inicjatora kapitalnych przedsięwzięć samorządowych, Campus dla młodych - to są fajne rzeczy - podkreślił Tusk.

Zaznaczył, że nawet jeśli niektórzy będą interpretowali, że "to jest obok Platformy, że to szkodzi Platformie, to to jest w naszym interesie - ważne żeby była w tym synergia, a nie jakiś temat do spekulacji i jakiegoś niepokoju".

Jasne, że trochę zazdroszczę, ale bardzo się cieszę, że mój przyjaciel i kolega z Platformy jest najpopularniejszym politykiem dzisiaj, a nie ktoś z PiSu na przykład - dodał.

Pytacie o moje plany personalne, czy moje pomysły personalne. Ja wiem, że jak ktoś jest szefem partii i będą wybory za dwa lata, on powinien zakładać - prowadzę partię po to, żeby potem zdobyć władzę i wziąć odpowiedzialność. Ja jestem dość specyficznym przypadkiem - moja personalna motywacja osobista nie jest taka, że muszę mieć coś, czego nigdy nie miałem - przekonywał.

"Eemerytowany ratownik polskiej demokracji, to byłoby dla mnie więcej niż szczęście"

Nie chcę, by to nie zabrzmiało nieskromnie, ale byłem siedem lat premierem, byłem raz kandydatem na prezydenta, raz domniemanym kandydatem na prezydenta, szefem Rady w Europie, wiec tego motywu u mnie nie ma. Nie sądzę, żeby mi się coś zmieniło w nastawieniu, jeśli chodzi o wybory prezydenckie - zapewnił.

I mam też takie głębokie przekonanie - i myślę tu nie tylko o Rafale Trzaskowskim. Myślę też o kolegach i koleżankach z innych partii, ale też z Platformy, z Koalicji Obywatelskiej - tam jest naprawdę kapitalne pokolenie tych, którzy mają energię, wolę walki, chcą coś robić, i mają już bardzo wysokie kompetencje - stwierdził.

Chyba jest im potrzebna moja pomoc - tak uważam nieskromnie - żeby wygrać z PiS-em, ale być może wspólnie postanowimy, że już nie będzie im potrzebna moja pomoc, jeśli uda się wygrać, więc moim priorytetem jest doprowadzić do wygranych wyborów, a później będziemy dopiero widzieli kto, co, ile włożył, kto w jakiej jest formie i tak dalej - powiedział Tusk.

Ale jakby - nie mam tam żadnego przymusu - dodał.

To nieładnie zabrzmi, ja nie lubię parafrazować szczególnie tak wielkich postaci, jak Lech Wałęsa, ale trochę inaczej jak on kiedyś "nie muszę, ale bardzo chcę", to znaczy nie musiałem wracać do polskiej polityki, ale bardzo chciałem - powiedział.

Zapewnił, że ta chęć, to jest "chęć przywrócenia tutaj takiego prawdziwego "polskiego ładu" opartego na demokracji i szacunku dla innego człowieka".

Jeśli to jest się uda, to to jest dla mnie jakiś największy medal, order i większego stanowiska nie jestem sobie w stanie wyobrazić, jak - wiecie - taki "emerytowany ratownik polskiej demokracji" - że też użyję pewnej znanej figury - to byłoby dla mnie więcej niż szczęście - stwierdził lider PO.

Zobacz również: