"Nikt nie wylewa dziecka z kąpielą. Nie jest sabotowane spotkanie Grupy Wyszehradzkiej" – mówi dla Radia RMF24 dr Grzegorz Gil z Katedry Bezpieczeństwa Międzynarodowego Wydziału Politologii i Dziennikarstwa Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, komentując odwołane spotkanie prezydenta Karola Nawrockiego z premierem Viktorem Orbanem. Zdaniem politologa ta decyzja nie stanowi problemu dla planowanego szczytu. "Grupa Wyszehradzka to jest jedna para kaloszy, a spotkanie sam na sam to druga" - dodaje. Gość Tomasza Terlikowskiego uważa, że w tym momencie spotkanie z premierem Węgier mogłoby obciążyć wizerunek prezydenta Polski.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Politolog o decyzji Karola Nawrockiego: To jest rodzaj złotego środka

W środę 3 grudnia rozpocznie się dwudniowa wizyta Karola Nawrockiego na Węgrzech. W Ostrzychomiu zbiorą się przywódcy państw Grupy Wyszehradzkiej i wezmą udział w szczycie. W Budapeszcie prezydent Polski miał spotkać się z węgierskim prezydentem Tomaszem Szujokiem oraz premierem Viktorem Orbánem. Do spotkania z szefem węgierskiego rządu jednak nie dojdzie, o czym poinformował na platformie X szef Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz.

Decyzja o odwołaniu spotkania ma związek z ostatnią wizytą Viktora Orbana u Wladimira Putina w Moskwie.

Jak ta decyzja wpłynie na polsko-węgierskie relacje?

Myślę, że należy tutaj zachować zdrowy rozsądek i stawiając się w miejscu prezydenta, Kancelarii Prezydenta, to jest rodzaj złotego środka - komentuje dr Grzegorz Gil, zauważając, że posunięcie jest spójne z dotychczasową aktywnością prezydenta Nawrockiego na arenie międzynarodowej.

Po wizycie w Moskwie Viktora Orbana uznano, że jest to duży ciężar gatunkowy i przede wszystkim obciążenie wizerunkowe dla pana prezydenta. Skracając wizytę, oczywiście prawdopodobnie prezydent Karol Nawrocki będzie rozmawiał w kuluarach - uważa nasz gość, sugerując, że polski prezydent spotka się z premierem Węgier nieoficjalnie.

Warszawa oddala się od Budapesztu

Na pytanie Tomasza Terlikowskiego o to, w jaki sposób decyzja polskiej głowy państwa wpłynie na i tak już chłodne relacje polsko-węgierskie, gość odpowiada:

Wydaje mi się, że chyba gorzej już być nie może. Czy to jest też jakiś rodzaj wydarzenia, które może wprowadzić jakieś otrzeźwienie? Też wątpiłbym w to - mówi dr Gil. Natomiast dzisiaj oczywiście absolutnie w interesie Polski jest utrzymanie kanałów dyplomatycznych, nawet jeśli one są na niskim poziomie - dodaje.

Politolog zwraca uwagę, że Węgrzy czekają na kwietniowe wybory i nowe polityczne rozdanie. Jeśli do tych wyborów oczywiście w ogóle dojdzie, bo są tutaj różne głosy. System jest tak mocno zabetonowany przez Fidesz, że tu może wydarzyć się absolutnie wszystko - komentuje dr Grzegorz Gil.

Z pewnością mocna Polska, dobrze usadowiona w integracji europejskiej, będzie mimo wszystko bardziej szanowana przez Budapeszt, nawet jeśli ten będzie dryfować, skręcać, wariantować, wybierać różne wektory - uważa dr Gil. Im jesteśmy silniejsi w Unii Europejskiej [...], tym Budapeszt, ktokolwiek by nie rządził [...], będzie poważnie patrzył na Polskę i nie będzie się obrażał. Będzie rozmawiał - podsumowuje gość Radia RMF24.

Policzek dla Orbana, otwarte ramiona dla Ukrainy

Politolog zauważa również, że decyzja Karola Nawrockiego może zostać odebrana w konkretny sposób również w Kijowie.

Mam takie nieodparte wrażenie, że jest to także, przy okazji, pewnego rodzaju mruganie do Wołodymyra Zełenskiego pod kątem spotkania się na polskiej ziemi - stwierdził dr Gil.

Tomasz Terlikowski podkreślił, że gdybyśmy chcieli twardo egzekwować zasady dyplomacji, to z racji krótszego okresu urzędowania stanowiska prezydenta, to Karol Nawrocki powinien spotkać się na ojczystej ziemi Wołodymyra Zełenskiego, a nie na odwrót.

Zgadza się. Ta arytmetyka dyplomatyczna jest tutaj bardzo twarda. Być może w Kancelarii Prezydenta nie do końca jeszcze działają odpowiednie kalkulatory. Natomiast nie mam tutaj wątpliwości, że kancelaria liczy na pozytywny odbiór takiej decyzji, biorąc pod uwagę naszego ukraińskiego partnera - komentuje naukowiec związany z UMCS.

Jego zdaniem nie jest tak, że spotkanie z węgierskim premierem jest odwoływane, bo "po prostu, jak każdy inny polityk, był w Moskwie".

W tym konkretnym przypadku rozmawiamy o naszym europejskim, unijnym partnerze i nie podoba nam się taka wolta. Zresztą już po raz kolejny wykonywana, trochę wychodząca przed szereg. Tu prawdopodobnie - po prostu powiem brutalnie - zadecydowały względy wizerunkowe - stwierdza gość Radia RMF24.

Rozmówca redaktora Terlikowskiego wskazał także na silny na Węgrzech "ukrainosceptycyzm". W jego opinii prezydent Nawrocki może starać się, by go nie pogłębiać.

Opracowanie: Julia Rut