Na godzinę 19 zaplanowano nadzwyczajne posiedzenie klubu Prawa i Sprawiedliwości - informowała Wirtualna Polska. Posłowie zostali poinformowani, że obecność jest obowiązkowa, a w spotkaniu weźmie udział także Jarosław Kaczyński. Politycy partii rządzącej spodziewali się, że zostanie poruszony temat Łukasza Mejzy. Jak się jednak okazało, wbrew oczekiwaniom, temat ten nie został poruszony.

REKLAMA

Jak informowała Wirtualna Polska, politycy PiS spodziewali się wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego, tym bardziej, że obecność prezesa partii na spotkaniu została wcześniej zapowiedziana. Członkowie partii rządzącej spodziewali się, że Kaczyński zabierze głos w sprawie Łukasza Mejzy. "Sprawa źle wpływa na morale w klubie, więc będzie to na pewno jeden z tematów" - cytuje portal swoje źródło.

Jeden z posłów, z którym rozmawiał portal, nie wykluczał także, że podczas spotkania pojawi się temat mobilizacji podczas głosowań w Sejmie. "Zbliżają się ważne głosowania. Być może prezes będzie mówił ogólnie, ale zbliża się głosowanie ws. podwyżki akcyzy na papierosy i alkohol" - mówił poseł dla WP.

Przypominał także, że podczas ostatniego głosowania w tej sprawie w "klubie PiS zapanowało niezrozumiałe rozluźnienie". Przypomnijmy, część polityków koalicji rządzącej albo nie głosowała w ogóle, albo zagłosowała przeciwko podniesieniu podatków. "W sytuacji, kiedy mamy problem z Mejzą, nie możemy sobie pozwolić na kolejne wpadki" - zwracał uwagę rozmówca portalu.

Możliwa dymisja Mejzy?

Głosy na temat dymisji Łukasza Mejzy, obecnie wiceministra, podnoszą już nie tylko politycy opozycyjni, ale także związani z rządząca koalicją. Ci już nawet otwarcie krytykują wiceministra i domagają się jego odwołania, tym bardziej, że Mejza nie jest nawet członkiem partii - informuje reporter RMF FM, Roch Kowalski. Wizerunkowo jednak - przyznają posłowie PiS-u - szkodzi całej formacji.

"Oświadczenia majątkowe pana Łukasza Mejzy są badane. Jeżeli to badanie wypadnie negatywnie, to pewnie będzie dymisja" - mówił Marek Suski pytany o komentarz w tej sprawie w Porannej rozmowie w RMF FM.

Odnosząc się do działania, które miało polegać na namawianiu chorych na kosztowne pseudoterapie, stwierdził: Ja bym się czegoś takiego nie chwycił. Suski dodał, że takie działanie jest "dyskwalifikujące dla każdego".

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Suski: Sprawdzane są oświadczenia wiceministra Mejzy. Jeśli to badanie wypadnie negatywnie, to pewnie będzie dymisja

Tematu Mejzy nie było

Posłowie PiS po spotkaniu zdradzili jednak, że temat Mejzy nie pojawił się podczas obrad klubu. Poseł PiS Marek Kuchciński mówił dziennikarzom, że głównym tematem spotkania była mobilizacja. Wszyscy zgodzili się z tym, że trzeba razem współpracować ze sobą - mówił.

Inny poseł ugrupowania Marek Ast wskazywał, że temat wiceministra sport Łukasza Mejzy nie był omawiany. Ta sprawa jest znana i wiadomo, że jest to kwestia do wyjaśnienia i ona będzie wyjaśniana, ale dzisiaj o tym mowy nie było - przekonywał.

Ast dodał, że Kaczyński podczas przemówienia zwracał uwagę na kwestię pandemii koronawirusa. Prezes wspomniał, że dzisiaj jest to naprawdę poważny problem, że rzeczywiście wzrost zachorowań wiąże się z tym, że mamy dużą część społeczeństwa niezaszczepioną i że powinniśmy wszystko robić w tym kierunku, aby zachęcić do szczepień, żeby ta liczba zachorowań malała - przekazał Ast.

Firma oferowała terapie nieuznawane przez środowisko medyczne

Jak podaje Wirtualna Polska, firma Łukasza Mejzy obiecywała leczyć umierających na raka i stwardnienie rozsiane, chorych na Alzheimera, Parkinsona oraz inne nieuleczalne przypadłości. Oferowano nieuznawaną przez środowisko medyczne terapię komórkami macierzystymi - za nie mniej niż 80 tysięcy dolarów. Co więcej, jak informują dziennikarze WP, wiceminister Mejza miał osobiście jeździć i przekonywać rodziców chorych dzieci, że terapia jego firmy im pomogą.

Portal dodaje, że wiceminister sportu nie odpowiedział na pytania dziennikarzy.

Sam Mejza do sprawy odniósł się na Facebooku. We wpisie stwierdził, że autorzy artykułu nie dali mu możliwości odniesienia do "nieprawdziwych tez zawartych w artykule".