Odmówił przyjęcia mandatu, ale stracił prawo jazdy. Lider AgroUnii Michał Kołodziejczak przekroczył dopuszczalną prędkość o ponad 50 km/h w terenie zabudowanym i pożegnał się z uprawnieniami do prowadzenia samochodu. Do policyjnej kontroli doszło na powiatowej drodze w powiecie kolskim w Wielkopolsce.

REKLAMA

Lider AgroUnii nie przyjął mandatu, podważa wiarygodność policyjnego pomiaru prędkości. Urządzenie miało pokazać 102 km/h godzinę przy dopuszczalnych 50 km/h - czyli o utracie uprawnień mogą zdecydować 2-3 km/h różnicy pomiaru.

Poza tym Michał Kołodziejczak twierdzi, że nie ma pewności, czy to na pewno był teren zabudowany i czy na drodze były znaki. Przyznaje jednak, że jechał zbyt szybko.

Bo to wygląda, jakby ta policja faktycznie od jakiegoś czasu polowała na mnie - pięć kontroli w trakcie miesiąca - to się nie zdarza. A jeżdżę dużo i widzę, że to natężenie się zwiększyło - mówi Kołodziejczak.

Michał Kołodziejczak powinien dostać 13 punktów karnych i 1,5 tys. zł mandatu. Zdecyduje o tym jednak sąd.

Lider AgroUnii podkreśla, że nie ma kierowcy, jak wielu polityków PiS wożonych limuzynami. Twierdzi, że po utracie prawa jazdy już zgłosiło się do niego kilka osób chętnych do pomocy w przemieszczaniu się.