Rzecznik PiS Rafał Bochenek we wtorek w rozmowie z PAP.PL pytany był m.in. o to, ile wyniesie wynagrodzenie członków komisji weryfikacyjnej w sprawie zbadania rosyjskich wpływów na bezpieczeństwo Polski w latach 2007-2022. "Około 10 tysięcy złotych na rękę" - odpowiedział.

REKLAMA

To wynagrodzenie będzie właściwie określone w sposób podobny, jak to wygląda w przypadku ustawy o komisji weryfikacyjnej ds. warszawskiej reprywatyzacji. Będzie ono odpowiadało wynagrodzeniu sekretarzy stanu w ministerstwach - powiedział.

Pytany o to, kto zdaniem PiS-u powinien być członkiem komisji, stwierdził, że "niekoniecznie muszą to być parlamentarzyści". Dodał, że powinny być to osoby mające stosowną wiedzę odnośnie funkcjonowania rynku energetycznego i prowadzenia polityki energetycznej. Będziemy chcieli powołać do tej komisji osoby, które mają doświadczenie, jeżeli chodzi o sprawy energetyczne osoby, które mają również stosowną wiedzę prawniczą, bo to jest niezwykle ważna kwestia, jeżeli chodzi o badanie dokumentów w tym zakresie - ocenił.

Bochenek stwierdził, że komisja weryfikacyjna rozpocznie prace na początku 2023 r. Zaznaczył, że ustawa musi zostać przeprocedowana przez Sejm, a następnie trafi do Senatu. Zaapelował też do marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego oraz senatorów KO, aby ci "nie przetrzymywali tej ustawy maksymalnie długo".

Zapytany o to, czy PiS przekona swojego koalicjanta Solidarną Polskę, której politycy mówią o potrzebie powołania nie komisji weryfikacyjnej, a komisji śledczej odpowiedział, że kiedy zaczną się prace komisji sejmowych nad ustawą, to "na pewno tutaj się dogadamy". W końcu wszyscy gramy w jednym obozie politycznym i mam nadzieję, że również przy poparciu opozycji ta ustawa zostanie przeprocedowana - dodał.

Niespotykanie szerokie uprawnienia komisji

W zeszły poniedziałek PiS poinformowało, że Państwowa Komisja ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022 ma się składać z 9 członków powoływanych i odwoływanych przez Sejm, a na jej czele ma stanąć przewodniczący wybierany spośród członków komisji.

Komisja ma analizować m.in. czynności urzędowe, tworzenie, powielanie, udostępnianie informacji osobom trzecim; wpływanie na treść decyzji administracyjnych; wydawanie szkodliwych decyzji; składanie oświadczeń woli w imieniu organu władzy publicznej lub spółki; zawieranie umów czy dysponowanie środkami publicznymi lub spółki.

Decyzje, które ma móc podjąć komisja to m.in.: uchylenie decyzji administracyjnej wydanej w wyniku wpływów rosyjskich, wydanie zakazu pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi do 10 lat oraz cofnięcie i zakaz poświadczania bezpieczeństwa na 10 lat.

Jak zauważył dziennikarz RMF FM Tomasz Skory, komisja, która wg zapowiedzi posłów PiS miałaby badać wpływy Rosji na Polską politykę energetyczną, w istocie może się zajmować niemal wszystkim - od partii politycznych i mediów po związki zawodowe. Według projektu ma też uprawnienia tak niespotykanie szerokie, że wręcz niebezpieczne. Więcej na ten temat piszemy TUTAJ.