Najnowsze testy przeprowadzone w berlińskim instytucie Roberta Kocha na obecność wąglika w liście wysłanym do urzędu pracy w Turyngii wypadły negatywnie - poinformowała niemiecka minister zdrowia - Ulla Schmidt. Zastrzegła jednak, że ostateczne wyniki badań mają być znane dopiero dzisiaj rano. Podejrzany list został zatrzymany wczoraj przez pracowników kancelarii urzędu pracy.

REKLAMA

Prawdopodobnie wąglikiem, jeśli znajdował się on w przesyłce, nikt się nie zaraził, bo koperta nie została w ogóle otwarta. Przekazano ją od razu do analizy. Niemiecka agencja DPA twierdzi, że list przyszedł do Urzędu Pracy w Rudolfstadt z innego miasta na terenie Niemiec - świadczy o tym niemiecki znaczek pocztowy. Jednak w adresie zwrotnym znajduje się arabskie nazwisko oraz adres w Islamabadzie - stolicy Pakistanu. Wąglik znaleziono również w Szlezwiku Holsztynie, w północno - wschodnich Niemczech. Informację tę przekazał rzecznik regionalnych władz w Kilonii. Posłuchaj relacji naszego berlińskiego korespondenta Tomasza Lejmana:

Trzy przypadki ataku z użyciem wąglika wykryto także w Pakistanie - ujawnił rzecznik władz w Islamabadzie. Zabójcze bakterie wykryto w liście, który dotarł do jednej z gazet. Skażona też została - tu rzecznik był mało precyzyjny - fabryka komputerowa lub też laboratorium komputerowe oraz bank. Na razie nie wiadomo, czy te ataki mają związek z przypadkami wąglika w Stanach Zjednoczonych. "Z tego co wiem do tej pory wykryte zostały dwa przypadki wąglika. Jeden w biurze jednej z gazet” - powiedział generał Rashid Qureshi. Jak wyjaśnił wcześniej wydawca gazety "Daily Jang", w kopercie z biuletynem prasowym otrzymanej w ubiegłym tygodniu, były przetrwalniki wąglika. Przesyłka została doręczona przez posłańca, nie wiadomo więc kto jest nadawcą. Prawdopodobnie żaden z pracowników gazety nie został zarażony. Na wszelki wypadek 80 osób zatrudnionych w wydawnictwie przechodzi terapię antybiotykową.

W Stanach Zjednoczonych wąglikiem zaraziło się już 16 osób, z czego cztery zmarły. Trwa dochodzenie w sprawie 61-letniej kobiety, mieszkanki Nowego Jorku, która w ubiegłym tygodniu zmarła na płucną odmianę wąglika. Ekipy dochodzeniowe wciąż nie zdołały ustalić w jaki sposób kobieta, która pracowała w jednym ze szpitali, zdołała się zarazić. Nic nie wskazuje na to, by tak jak w innych przypadkach, do zarażenia doszło w wyniku kontaktu ze skażonymi przesyłkami pocztowymi.

Tymczasem ambasada amerykańska w Atenach otrzymała wczoraj list zawierający jakieś bakterie. W tej chwili trwają badania, czy nie są to bakterie wąglika - poinformował rzecznik placówki. List przyszedł poczta dyplomatyczną. Wyniki testów mają być znane w poniedziałek. Niektórym pracownikom ambasady podano profilaktycznie antybiotyki.

foto Archiwum RMF

06:30