Wóz opancerzony, „Czas apokalipsy” i kino Moskwa - to składniki kompozycji, która złożyła się na jedno z najbardziej symbolicznych zdjęć z czasu stanu wojennego. Dziś, w rocznicę historycznych wydarzeń, wspominamy z Chrisem Niedenthalem okoliczności powstania tej fotografii, a także innych zdjęć Niedenthala pokazujących ważne momenty w historii naszego kraju.

REKLAMA

Mało jest kadrów, które tak dobrze oddają ducha czasów jak "Czas apokalipsy" Chrisa Niedenthala. Aż trudno sobie wyobrazić, że na początku stanu wojennego ktoś podjął decyzję, aby przed kinem Moskwa - w którym akurat grano "Czas apokalipsy" w reżyserii Francisa Forda Coppoli - postawić wóz opancerzony.

Chris Niedenthal, który - prawdopodobnie 14 grudnia - przejeżdżał z kolegami samochodem obok kina uznał, że tę sytuację trzeba uwiecznić. Ryzyko było duże, bo wówczas za zrobienie zdjęcia można było zostać wysłanym do więzienia. Powiedziałem kolegom: 'Słuchajcie, skręcamy, staniemy i musimy szukać miejsca, z którego zrobimy zdjęcie' - wspomina w rozmowie z Tomaszem Staniszewskim.

Znalezienie odpowiedniego miejsca nie było takie proste. W pierwszym odruchu grupa szukała wejścia do kamienic znajdujących się naprzeciwko kina Moskwa, ale ona znajdowały się z innej strony budynku. To jedno, ale ja się bałem w ogóle pukać do drzwi, bo po drugiej stronie ulicy było Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, nie wiedziałem, kto tu mieszka. Nie chciałem wpaść z patelni do ognia - mówi Niedenthal.

Zdjęcie musiało powstać z ukrycia. Na szczęście udało się znaleźć klatkę schodową, z której dobrze było widać kino. Niedenthalowi udało się zrobić zdjęcie przez uchylone okno. Razem z kolegami wracał do samochodu w takim pośpiechu, że nie wyłączyli alarmu. Głośny sygnał na szczęście nie zwrócił uwagi żołnierzy.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Kalendarium stanu wojennego 1981–1983

To jeszcze nie gwarantowało sukcesu. Problemem było przesłanie niewywołanego filmu do redakcji. Nie było internetu, nie było telefonów, nie było teleksów, nie było samolotów - podkreśla fotoreporter. Wyjazd z Polski mógł z kolei oznaczać, że powrotu już nie będzie. Trzeba było więc znaleźć inny sposób.

Autor fotografii wpadł na pomysł, by pójść na dworzec kolejowy. Tam szukał osoby, która zgodziłaby się przewieźć film do Berlina i skontaktować się z jego redakcją. Niedenthal wskoczył do pociągu i w końcu znalazł chętnego. To był Niemiec. Tu studiował, ale wracał do siebie. Powiedziałem: 'Słuchaj, wiesz co się dzieje. Tu są filmy dla "Newsweeka", masz telefon do redakcji w Bonn. Zadzwoń do nich, oni będą wiedzieli co robić. Potem mogłem się tylko modlić - zaznacz Niedenthal.

Fotografia szczęśliwie trafiła do "Newsweeka", ale w piśmie pojawiła się wykadrowana wersja, z obciętą nazwą kina, co osłabiało przekaz zdjęcia. W kolejnych publikacjach błąd został naprawiony, a fotografia przeszła do historii.

Podziękowania dla Wydawnictwa Marginesy za udostępnienie skanów.

NIE PRZEGAP: Rocznica wprowadzenia stanu wojennego przez cały dzień w Faktach RMF FM