Policja umorzyła postępowanie w sprawie zerwania plomb na drzwiach domu Marka Falenty - dowiedział się reporter RMF FM. Wcześniej informowała, że nie było włamania do odsiadującego wyrok głównego skazanego w aferze taśmowej i nikt nie plądrował jego mieszkania.

REKLAMA

Policyjne plomby rzeczywiście zniknęły, ale okazało się, że nie było to nawet wykroczenie. Stąd decyzja o umorzeniu postępowania.

Plomby zdjęła pełnomocniczka Marka Falenty. Co więcej, miała na to zgodę prokuratury.

Kobieta była wewnątrz domu, jednak nie doszło do włamania, bo miała klucze.

Fakt zniknięcia plomb potwierdził na początku września w komendzie głównej poseł PO Krzysztof Brejza. Jego źródło twierdziło, że ktoś był w domu siedzącego w więzieniu Marka Falenty.

Falenta został zatrzymany w Hiszpanii

Marek Falenta, biznesmen skazany w aferze podsłuchowej, został zatrzymany w Hiszpanii w kwietniu. Wcześniej Sąd Okręgowy w Warszawie na wniosek policji wydał za nim Europejski Nakaz Aresztowania, po tym gdy nie stawił się 1 lutego w zakładzie karnym, by odbyć karę więzienia. W 2016 roku został skazany na 2,5 roku więzienia w związku z tzw. aferą podsłuchową. Sprawa dotyczyła nagrywania od lipca 2013 r. do czerwca 2014 r. na zlecenie Falenty w warszawskich restauracjach osób z kręgów polityki, biznesu oraz funkcjonariuszy publicznych. Nagrano m.in. ówczesnych szefów: MSW - Bartłomieja Sienkiewicza, MSZ - Radosława Sikorskiego, resortu infrastruktury i rozwoju - Elżbietę Bieńkowską, prezesa NBP Marka Belkę i szefa CBA Pawła Wojtunika. Ujawnione w tygodniku "Wprost" nagrania wywołały w 2014 r. kryzys w rządzie Donalda Tuska.