Papież Franciszek nie wykluczył dialogu z tzw. Państwem Islamskim, proklamowanym w Iraku i Syrii. W drodze powrotnej ze Strasburga do Rzymu we wtorek przyznał, że taki dialog wydaje się trudny i niemożliwy, ale zapewnił, że przed nikim nie zamyka drzwi.

REKLAMA

Podczas konferencji prasowej na pokładzie samolotu Franciszek został zapytany o to, czy jego zdaniem możliwy jest dialog z ekstremistami z Państwa Islamskiego. Odparł: "Nigdy nie uważam jakiejś sprawy za przegraną. Może nie można prowadzić dialogu, ale nigdy nie zamykam drzwi". To jest trudne, można rzec - prawie niemożliwe, ale drzwi są zawsze otwarte - zapewnił.

Wyraził opinię, że terroryzm to jedna z wielu rzeczy, które stanowią zagrożenie na świecie. Następnie zwrócił uwagę na zjawisko niewolnictwa, handlu ludźmi, zwłaszcza dziećmi. To jest dramat, nie zamykajmy oczu - dodał.

Jest zagrożenie ze strony terrorystów, ale jest też inne zagrożenie; jest terroryzm państwa - powiedział Franciszek. Podczas rozmowy z dziennikarzami zaznaczył, że kiedy rośnie przemoc, "państwo czuje się w obowiązku zmasakrować terrorystów". "A w ten sposób często atakuje też wielu tych, którzy są niewinni" - oświadczył. To według papieża jest bardzo niebezpieczną "anarchią wysokiego stopnia".

Franciszek wyraził przekonanie, że należy walczyć z terroryzmem. Ale powtarzam to, co już mówiłem; kiedy chce się powstrzymać niesprawiedliwego agresora, należy to zrobić zgodnie z międzynarodowym konsensusem - zastrzegł. Żaden kraj zdaniem papieża nie ma prawa sam powstrzymać agresora.

Pytany przez dziennikarzy o to, czy w związku z niektórymi swymi wystąpieniami nie czuje się "papieżem socjaldemokratą", Franciszek odparł, że to jest uproszczenie. Następnie przyznał, że to pytanie go rozśmieszyło, i ironicznie zauważył: "Czuję się jak w kolekcji owadów: oto owad socjaldemokratyczny".

Potem dodał: Nie śmiem określać się po tej czy innej stronie. To, co mówię, pochodzi z Ewangelii, z której czerpie nauka społeczna Kościoła.

Papież mówił, że w kwestiach społecznych i politycznych nie oddala się od nauki społecznej Kościoła.

Z uznaniem i podziwem wypowiedział się o młodych politykach w Europie, wskazując, że są jej potrzebni. Przyznał, że mówią oni w inny sposób i są odważni. Nie boją się wyjść poza swą przynależność, nie negując jej, po to, by prowadzić dialog - dodał.

Papież zapewnił o swym bólu z powodu skandalu pedofilii w Grenadzie w Hiszpanii, gdzie pod tym zarzutem aresztowano trzech księży. Opowiedział, że gdy osobiście otrzymał od jednej z ofiar list z opisem doświadczeń z dzieciństwa, zadzwonił natychmiast do tej osoby. Powiedziałem: "jutro idź do biskupa", a potem napisałem do biskupa, by natychmiast przyjął zawiadomienie i zaczął nad tym pracować - relacjonował Franciszek.

Mówiąc o skandalu pedofilii oświadczył: "Odczułem bardzo wielki ból, ale prawda to prawda i nie możemy jej ukrywać".

Zapytany przez jednego z dziennikarzy o to, czy w czasie podróży bardziej czuje się w głębi serca biskupem Rzymu czy metropolitą Buenos Aires, odparł: "Mam pamięć arcybiskupa Buenos Aires, ale to już przeszłość. Teraz jestem biskupem Rzymu i następcą Piotra".

Europa w obecnym momencie mnie martwi, musimy jej pomóc iść naprzód i mówię to jako biskup Rzymu i następca Piotra - powiedział Franciszek.

(mpw)