Jeden ze sprawców wtorkowych ataków terrorystycznych w Brukseli był w ubiegłym roku dwukrotnie zatrzymany w Turcji i deportowany. Informację podała agencja Reutera, powołując się na przedstawicieli tureckich władz.

REKLAMA

ID of #Brussels bomber Ibrahim el-Bakraoui, reportedly arrested <1 month from arrival by Turkish police. @DailySabah pic.twitter.com/tsEpRUGwk1

AlevScottMarch 23, 2016

O tym, że Ibrahim El Bakraoui był 14 czerwca 2015 roku deportowany z Turcji, zaś Belgia zignorowała ostrzeżenia, że jest on islamistycznym bojownikiem, mówił już wczoraj prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan.

El Bakraouiego, późniejszego zamachowca z Brukseli, zatrzymano w Gaziantep na południu Turcji, w pobliżu granicy z Syrią i odesłano do Holandii - informują źródła agencji Reutera. Dodają, że policja obserwowała mężczyznę i doszła do wniosku, że może on być dżihadystą. Jednak władze holenderskie zwolniły go, bo Belgia, której był obywatelem, nie znalazła dowodów na jego powiązania z terroryzmem.

Według kolejnego informatora Reutersa, El Bakraoui ponownie przybył do Turcji 11 sierpnia. Dwa tygodnie później został ponownie deportowany. Źródła nie podały, do jakiego kraju tym razem trafił mężczyzna. Prorządowy dziennik "Yeni Safak" poinformował, że turecka policja nabrała przekonania, iż planował on dotarcie do objętej konfliktem zbrojnym Syrii.

Według gazety także jego brat Chalid - drugi zamachowiec samobójca z Brukseli - był w Turcji. Miał tam przylecieć 4 listopada 2014 roku. Był obserwowany przez policję. Opuścił kraj dziesięć dni później. Informacji tej nie potwierdzają tureckie władze.

Ibrahim i Chalid El Bakraoui to zdaniem belgijskiej policji zamachowcy samobójcy, którzy we wtorek zdetonowali ładunki wybuchowe w hali odlotów lotniska międzynarodowego w Brukseli i na stacji metra Maelbeek. Jak poinformował belgijski prokurator federalny Frederic Van Leeuw, obaj mieli obywatelstwo belgijskie i wcześniej "nie uważano ich za osoby powiązane z terroryzmem".

Według mediów bracia mieszkali w Brukseli i byli znani policji, ale nie z powodu zaangażowania w działalność terrorystyczną, tylko jako pospolici przestępcy. Na obu ciążyły wyroki.

Turcja wielokrotnie, a zwłaszcza po zamachach w listopadzie 2015 roku w Paryżu, skarżyła się, że kraje zachodnie ignorują jej ostrzeżenia przed dżihadystami, których wydala.

Z kolei państwa europejskie wielokrotnie narzekały na brak współpracy tureckich władz w tropieniu zagranicznych dżihadystów, spośród których większość przedostaje się przez Turcję do Syrii i zasila szeregi bojowników Państwa Islamskiego (IS). W ciągu ostatniego roku Turcja znacząco wzmocniła kontrole na swej granicy.

W brukselskich zamachach zginęło co najmniej 31 osób, a ok. 300 zostało rannych.

(mpw)