"Chcę głęboko wierzyć w to, że ci, co już niedługo przyjdą po mnie do wymiaru sprawiedliwości, nie będą ludźmi o służebnej mentalności" - to słowa prezesa Izby Karnej Sądu Najwyższego Stanisława Zabłockiego, który próbował przekonać senatorów do głosowania przeciw zmianom w ustawie o Sądzie Najwyższym.

REKLAMA

Swój główny argument sędzia Zabłocki oparł na słowach posła PiS Stanisława Piotrowicza, twierdzącego, że chodzi o przemianę jakościową sędziów tak, by byli ludźmi o mentalności służebnej wobec państwa i narodu.

Służebny to kamerdyner. Lokaj, lokajczyk, służka. A nawet ordynans, pachołek, parobek. Chcę zatem zapytać panie i panów senatorów: czy i państwo w tym kierunku chcecie przebudowywać mentalność polskich sędziów? - pytał sędzia Zabłocki.

Jak mówił, taki sędzia będzie niezdolny do wydania sprawiedliwego wyroku w sporze między obywatelem a państwem. Jego zdaniem, sędzia służebny wobec państwa to karykatura sędziego.

Czy mylą się ci, którzy twierdzą, że chodzi o przejęcie kadrowe Sądu Najwyższego? - pytał również Zabłocki senatorów w swym niemal godzinnym wystąpieniu, w którym kilku przepisom ustawy zarzucił niekonstytucyjność.

Prosił senatorów, by nie odbierali jego krytyki jako "oporu politycznego" ze strony sędziów. Mówił także, zwracając się do senatorów, że wbrew głosom pesymistów - że los SN i jego sędziów jest już przesądzony - ma "pewną dozę nadziei, że to, co w ustawie jest złe, niekonstytucyjne, państwo odrzucicie albo naprawicie".

Senat to izba refleksji, miejsce, gdzie koryguje się błędy izby niższej - stwierdził. Dodał, że to w Sejmie "kipią racje polityczne", gdzie jedna z posłanek mogła wygłosić frazę, że z powodu "umowy politycznej" będzie głosować tak jak jej klub, choć - jak mówiła - dany zapis jest "jaskrawie niekonstytucyjny". Głęboko wierzę, że w Senacie prawo jest ważniejsze od umowy politycznej - oświadczył sędzia Zabłocki.

Przywołał zapis ustawy, na mocy którego można będzie wygasić kadencję I prezes SN Małgorzaty Gersdorf, która ukończyła 65 lat. Według Zabłockiego, skoro ustawą zwykłą można wygasić określoną przez konstytucję kadencję I prezesa SN, to można też nią zmienić każdy przepis konstytucji, bez większości konstytucyjnej.

Sędzia Zabłocki podkreślił przy tym, że niczego nie zmienia fakt, że Gersdorf może wystąpić do prezydenta o przedłużenie możliwości orzekania, bo konstytucja mówi o kadencji I prezes SN "bez czyjegokolwiek łaskawego gestu".

Pytał również, czy ustawa wskazuje kryteria, dzięki którym prezydent będzie "dokonywał swoistej weryfikacji", komu przedłużyć orzekanie.

Podpisuję się pod ideą oczyszczenia sądownictwa, ale SN nie jest żadną "stajnią Augiasza", naszpikowaną komunistycznymi oprawcami - oświadczył Stanisław Zabłocki.

Przywołując zarzuty, że w SN jest osoba, która sporządzała raporty ze stanu orzecznictwa stanu wojennego, pytał, czemu za "ewentualne niegodne działania jednostki odpowiedzialność miałaby ponieść cała instytucja".

Zabłocki zaznaczył również, że debatę w sprawie projektów o SN i Krajowej Radzie Sądownictwa zastąpiono spotkaniami wnioskodawców z liderem większości parlamentarnej, a uzgodnione poprawki stanowiły tajemnicę do ostatniej chwili.

Mające powstać w Sądzie Najwyższym dwie nowe izby będą - według Zabłockiego - "dwoma odrębnymi sądami". Sędzia krytykował także zapis o przydziale spraw w SN przez prezesów danej izby SN. To regres wobec obecnej praktyki. Gdzie tu losowość, którą się teraz tak bardzo eksponuje? - pytał.

Odniósł się również do wcześniejszej wypowiedzi prezydenckiego ministra Pawła Muchy, który podkreślał, że wprowadzona w ustawie instytucja skargi nadzwyczajnej do SN na prawomocne wyroki polskich sądów będzie działać dyscyplinująco na cały wymiar sprawiedliwości, m.in. pod kątem ograniczenia przewlekłości postępowań.

Sędzia Zabłocki podkreślił, że społeczeństwo chce przyspieszenia postępowań, ale temu "może służyć jedynie usprawnienie procedur", a nie skarga nadzwyczajna.

Zaznaczył także, że Sąd Najwyższy bada sprawy średnio w 6-7 miesięcy, co w statystykach europejskich jest bardzo dobrym wynikiem.


(e)