Nie będzie śledztwa w sprawie celowego uszkodzenia płyt z zapisem monitoringu z miejsca wypadku byłej premier Beaty Szydło w Oświęcimiu - dowiedzieli się reporterzy RMF FM.

REKLAMA

Przez kilka miesięcy trwało postępowanie sprawdzające w tej sprawie. Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożył Władysław Pociej, obrońca kierowcy seciento, który oskarżony jest o spowodowanie wypadku.

Ostatecznie badająca sprawę prokuratura w Nowym Sączu odmówiła wszczęcia śledztwa.

Śledczy uznał, że nie doszło do przestępstwa zarówno w przypadku uszkodzenia płyt z zapisem m.in. monitoringu, ale też nie ustalono w jakich okolicznościach mogło do tego dojść. Na filmach, zdaniem obrońcy oskarżonego mógł być widoczny samochód, którym jechał ważny świadek.

Co innego twierdzą śledczy z Krakowa, który uważają, że na płytach nie ma nic istotnego, cały zapis jest niewyraźny i nic nie wnosi do sprawy.

Decyzja nowosądeckich prokuratorów oznacza, że nie ma podstaw by teraz twierdzić, że ktoś celowo manipulował materiałem dowodowym.

Uszkodzone płyty

O uszkodzeniu dwóch płyt CD poinformował portal TVN24. Na jednej z płyt, zgodnie z opisem znajdującym się na kopercie, znajdował się materiał stacji TVN24 programu "Czarno na Białym". Na drugiej płycie znajdował się zapis monitoringu, z którego został sporządzony przez policję protokół oględzin i przekazany do dyspozycji sądu - napisano w oświadczeniu sądu z Oświęcimia.

Prokuratura Okręgowa w Krakowie w czerwcu 2019 roku podała, że "przesyłając do Sądu Rejonowego w Oświęcimiu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania w sprawie przeciwko Sebastianowi K., przesłała wszelkie dowody zgromadzone w tej sprawie, łącznie z różnorodnymi nagraniami".

NIE PRZEGAP: Wypadek z udziałem Beaty Szydło. Kierowca seicento nie przyznaje się do winy

Przekazane przez prokuraturę sądowi nośniki były nieuszkodzone i zdolne do odtworzenia. Do ich zniszczenia doszło w sądzie - napisano.

Inne stanowisko miał a jednak Sąd Okręgowy w Krakowie. Biuro prasowe w odpowiedzi na pytania Onetu napisało, że płyta "została uszkodzona przed przekazaniem akt sprawy do Sądu Rejonowego w Oświęcimiu". Władysław Pociej po tej informacji zaznaczył w rozmowie z Onetem, że "ktoś musi ponieść odpowiedzialność" za uszkodzenie dowodów.

Wypadek z udziałem byłej premier

Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów, w której jechała ówczesna premier Beata Szydło (jej pojazd znajdował się w środku kolumny) wyprzedzała Fiata Seicento. Jego kierowca 21-letni Sebastian K. przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto ówczesnej szefowej rządu, które wjechało w drzewo. Poszkodowana została Beata Szydło oraz funkcjonariusze BOR.

Prokuratura zarzuciła Sebastianowi K. nieumyślne spowodowanie wypadku.

W opinii przedstawionej przed sądem biegli z Instytutu Ekspertyz Sądowych z Krakowa wskazali, że nie mają wątpliwości, że sprawcą wypadku jest Sebastian K. Spór dotyczy jednak kwestii wyłączności jego winy. Gdyby przed sądem uznano, że kolumna rządowa oprócz sygnałów świetlnych miała także włączone sygnały dźwiękowe, Sebastian K. byłby jedynym i wyłącznym sprawcą wypadku.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Raport: Wypadek limuzyny byłej premier Beaty Szydło