Ratownikom przeszukującym gruzy domów po trzęsieniu ziemi w Turcji udało się po 17 godzinach uratować żywe dziecko i jego matkę. Najnowszy bilans to 38 ofiar śmiertelnych.
Ziemia zatrzęsła się w piątek wieczorem w prowincji Elazig. Zginęło co najmniej 38 osób. Ratownicy wciąż szukają żywych pod gruzami budynków. Nie tracimy nadziei - mówił CNN Turk minister spraw wewnętrznych Süleyman Soylu.
Otuchy ratownikom dodają dobre wieści o wyciągniętych z ruin budynku: matce i jej 2-letniej córeczce.
Ratownicy usłyszeli wydobywające się spod gruzów krzyki 35-letniej kobiety. Dotarcie do niej zajęło im 17 godzin. Pracowali non stop przy 4-stopniowym mrozie. Wiedzieli, że liczy się każda minuta.
Słyszysz mnie? Idziemy po ciebie. Uratujemy się - słychać na nagraniu z akcji ratowników.
Proszę, wyciągnijcie mnie. Już nie dam rady. Ratujcie moją córkę. Moje dziecko to wszystko co mam - prosiła.
Kobietę wyciągnięto, po chwili także małą Nusrę. Ojciec dziewczynki jest jedną ze śmiertelnych ofiar trzęsienia ziemi.
Ziemia zatrzęsła się w piątek pod wieczór. Epicentrum znajdowało się w pobliżu miasta Sivrice, ok. 550 km na wschód od stolicy kraju, Ankary. Po głównym trzęsieniu, które odczuwalne było w Syrii, Gruzji, Armenii i Libanie, nastąpiło ponad 270 wstrząsów wtórnych, w tym 12 o magnitudzie 4.
Ostatnie potężne trzęsienie ziemi w Turcji, o magnitudzie 7,1, nastąpiło w 2011 r. we wschodniej prowincji Van. Zginęło wówczas ponad 600 osób.
Ponad 17 tys. osób zginęło w sierpniu 1999 roku, kiedy trzęsienie ziemi o magnitudzie 7,6 nawiedziło miasto Limit, 90 km na południowy wschód od Stambułu w zachodniej Turcji. Około 500 tysięcy ludzi pozostało wówczas bez dachu nad głową.