Agnieszka Radwańska o godz. 14 czasu polskiego zagra o 10. w karierze występ w 1/8 finału Wimbledonu. Rywalką rozstawionej z "dziewiątką" tenisistki na korcie centralnym w Londynie będzie znana z solidnej gry Szwajcarka Timea Bacsinszky (19.).

REKLAMA

Fakt, że zawodniczkom przyjdzie zmierzyć się na trawie, wydaje się przemawiać na korzyść Polki, która lubi tę nawierzchnię. Pięć lat temu dotarła do finału Wimbledonu, a rok później zatrzymała się rundę wcześniej. W 11 wcześniejszych startach w tej imprezie tylko dwukrotnie nie było jej w "16" - w 2007 i 2011 roku. Spośród turniejów wielkoszlemowych Bacsinszky najmilsze wspomnienia ma z French Open. Na paryskiej "mączce" dwukrotnie - dwa lata temu i w tym sezonie - dotarła do półfinału. W Londynie najlepiej poszło jej dotychczas w 2015 roku, gdy zatrzymała się na ćwierćfinale.

Urodzona w Lozannie zawodniczka grała jednak w tym sezonie dość regularnie, czego nie można powiedzieć o krakowiance. Podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego w ostatnim półroczu zmagała się z kontuzją kostki i trzema infekcjami wirusowymi, z czego ostatnia zaatakowała ją niedawno. W efekcie w Londynie widać u niej braki ogrania i kondycyjne. W drugiej rundzie rozstrzygnęła na swoją korzyść trwający dwie godziny i 43 minuty pojedynek z Amerykanką Christiną McHale 5:7, 7:6 (9-7) 6:3, w którym obroniła dwie piłki meczowe. Bacsinszky awans do trzeciej fazy zmagań zajął zaledwie 48 minut.

Czy Agnieszka będzie bardziej zmęczona ode mnie? Nie, nie. W piątek ma dzień na odpoczynek, a poza tym od lat jest profesjonalną zawodniczką. Wie, jak sobie radzić zarówno po meczach trwających 50 minut, jak wtedy, gdy spędza się na korcie dwie lub trzy godziny. Spodziewam się, że będzie gotowa w stu procentach. Może nawet fakt, że obroniła dwa meczbole pomoże jej. Taki mały strach czasem może dać kopa w kolejnym pojedynku
- zaznaczyła Helwetka.

Urodzone w 1989 roku tenisistki zmierzyły się dotychczas dwukrotnie. Zarówno dwa lata temu w ramach Pucharu Federacji w Zielonej Górze, jak i w kolejnym sezonie w 1/8 finału w Miami lepsza była Szwajcarka. W obu przypadkach rywalizacja toczyła się na korcie twardym.

Timea to bardzo nieprzyjemna przeciwniczka, bardzo solidna, popełnia niewiele błędów. Punkty trzeba wygrywać samemu i nie ma co za bardzo liczyć na jej pomoc. Opiera swoją grę na bardzo rzetelnym tenisie i na bardzo dobrym bekhendzie, którym potrafi sobie bardzo umiejętnie ustawiać grę. Jeśli trzyma się ją pod presją, potrafi popełniać błędy. Ale, jak mówię, trzeba wywierać na nią presję, ona ciągle musi czuć się zagrożona, żeby ręka przy forhendzie nie była tak pewna jak jest przy bekhendzie. Tutaj bym upatrywał jej słabszych stron - analizował sparingpartner Radwańskiej Dawid Celt.

W sobotę dwa spotkania drugiej rundy zagra Marcin Matkowski. Jego i Białorusina Maksa Mirnego czeka w deblu pojedynek z rozstawionymi z "piątką" słynnymi amerykańskimi bliźniakami Mike'em i Bobem Bryanami. Potem zaś z Czeszką Kvetą Peschke, z którą są turniejową "14", zmierzą się w mikście z Hiszpanką Marią Jose Martinez Sanchez i Brazylijczykiem Marcelo Demolinerem. O 1/8 finału debla zagra też Łukasz Kubot. Lubinianin wraz z Brazylijczykiem Marcelo Melo (4.) są wymieniani wśród faworytów. Niepokonani w tym sezonie jak na razie na trawie zawodnicy zagrają z austriacko-niemieckim duetem Alexander Peya-Philipp Petzschner. Kubot w przeszłości grał w parze z Peyą.

(mal)