Jerozolima, 3 kwietnia 33 roku, godzina 15 - najprawdopodobniej wtedy umarł Jezus Chrystus. Jego mękę i śmierć katolicy wspominają właśnie w Wielki Piątek. To jeden z dwóch dni w roku, gdy nie odprawia się mszy. Wiernych obowiązuje ścisły post i żałoba.

REKLAMA

W Wielki Piątek wierni biorą udział w uroczystej liturgii, podczas której szczegółowo wspomina się poszczególne etapy męki Jezusa: od pojmania go w Ogrodzie Oliwnym, przez sąd Annasza i Kajfasza, Piłata, aż po drogę krzyżową i śmierć na Golgocie. Chrystus, zamiast którego uwolniono złoczyńcę Barabasza, umiera na krzyżu i dopełnia swej misji zbawienia ludzi.

Nabożeństwo Wielkiego Piątku jest odprawiane po południu - ma to upamiętnić godzinę jego śmierci. Kapłani mają na sobie czerwone szaty, upamiętniające ofiarę krwi. Milczą instrumenty muzyczne i dzwony. Nie ma także pieśni na wejście. Na początku celebrans przez chwilę leży krzyżem przed ołtarzem.

W liturgii słowa wierni słuchają fragmentu Księgi Izajasza, zapowiadającego mękę Sługi Pańskiego, urywka, tłumaczącego historię zbawienia i obszernego opisu męki Chrystusa. Później odmawiana jest uroczysta modlitwa powszechna za wszystkie stany Kościoła i cały świat.

Po liturgii słowa następuje adoracja krzyża - każdy z wiernych przyklęka i go całuje. Towarzyszy temu śpiew tradycyjnych pieśni. Po komunii Najświętszy Sakrament przenosi się do symbolicznego grobu. Tam wystawia się monstrancję z Hostią, okrytą białym, przezroczystym welonem. Przeniesienie Eucharystii przypomina zdjęcie z krzyża i pogrzeb Chrystusa.

Groby - prawdziwie polska tradycja

Jeszcze kilkadziesiąt lat temu Wielki Piątek przeżywano w Polsce jako dzień wielkiej żałoby. Zatriumfowała śmieć, człowiek został zdany na pastwę szatana. Ludzie przychodzili więc najczęściej, jak mogli, do kościoła, by choć przez chwilę móc czuwać przy grobie Jezusa.

Zwyczaj budowania grobu wywodzi się z Jerozolimy, gdzie wierni gromadzili się w kolejnych miejscach, związanych z męką Chrystusa - aż po miejsce pośmiertnego spoczynku. A zarazem to prawdziwie polska tradycja. Obecnie zazwyczaj - oprócz monstrancji z Hostią - znajduje się tam figura Chrystusa, krzyż i dekoracja, najczęściej mająca przypominać skaliste okolice Jerozolimy. Choć oczywiście ile parafii, tyle pomysłów na ubieranie grobów.

Dawniej groby również nawiązywały do męki i śmierci Chrystusa, bywały jednak również takie, które znacznie różniły się do tych współczesnych. W dekoracjach nawiązywano do biblijnych historii - np. o Abrahamie i Izaaku, Danielu w jaskini lwów czy o Jonaszu, połkniętym przez wieloryba. Zdarzało się, że były one ruchome: koło grobu falowało morze, poruszały się zwierzęta, a stojące pod krzyżem kobiety podnosiły chustki do oczu.

Do tego dochodziło oczywiście odpowiednie oświetlenie i straż przy grobie. Zwyczaj zaciągania wart przetrwał zresztą do naszych czasów. Nie było natomiast kwiatów, bez których trudno sobie wyobrazić współczesne dekoracje. Wierni, jak dawniej, odwiedzają groby, ale zniknął bardzo popularny dawniej - zwłaszcza w miastach - zwyczaj kwestowania w kościołach w Wielki Piątek, którą pamiętamy choćby z opisu Bolesława Prusa w "Lalce".

Wielki Piątek to także dzień, w którym najczęściej odgrywane są - ze szczególnym autentyzmem - misteria pasyjne. Najsłynniejsze odbywa się w Kalwarii Zebrzydowskiej. W wielu miastach chodziły procesje biczowników, którzy rzemiennymi pejczami chłostali sobie gołe plecy. Były też regiony, gdzie dopiero w tym dniu "uśmiercano Judasza".

Najsmutniejszy dzień w roku

Na wsi Wielki Piątek był dniem bardziej przejmującym grozą i smutkiem niż w mieście. Zło panoszyło się w świecie, który opuścił Chrystus. Trzeba było bardzo uważać, by nie wpuścić w obejście czarownicy, która mogła sprowadzić chorobę na dzieci lub gospodarskie zwierzęta. Z drugiej strony - w ten dzień wielu żebraków prosiło o jałmużnę, a odmówienie tejże uczciwemu człowiekowi było traktowane jak ciężki grzech. Gospodynie musiały się więc sporo nagłowić, kogo wpuszczać, a kogo nie.

Dzień śmierci Jezusa był oczywiście dniem ścisłego postu. Starsi nie jedli nic, dzieci dostawały po pajdzie chleba. Niektóre gospodynie piekły placki z mąki i wody albo plaskury - czyli cieniutkie placuszki na wodzie z szafranem. Na te ostatnie stać jednak było tylko najbogatszych. Wszystkie te wypieki przygotowywano wcześniej, bo w Wielki Piątek, podobnie, jak Wielki Czwartek, nie wolno było palić w piecu. Gdyby ktoś złamał ten zakaz, całej wsi groziła klęska suszy.

W polskich wsiach panował nastrój żałoby. Zasłaniano lustra, nie wolno było się czesać czy zabijać zwierząt. W wielu regionach wierzono, że woda w Wielki Piątek nabiera uzdrawiających mocy, kąpano więc chorych w zimnych rzekach i strumieniach. Młode dziewczęta biegły do wody wieczorem albo o wschodzie słońca, przekonane, że zapewni to ich cerze mleczną biel.

Bardzo powszechny był również zwyczaj gaszenia świateł w Wielki Piątek. Ponownie miało ono rozbłysnąć dopiero w Wielką Sobotę od płomienia świecy, przyniesionej z kościoła.