​Do tej pory w Wieliczce metodą genetyczną Real Time PCR przebadano już prawie 200 mieszkańców. Wśród nich są m.in. osoby objęte kwarantanną, przedstawiciele ochrony zdrowia, służb komunalnych czy osoby starsze przebywające w domach pomocy społecznej. "Dzisiaj rozpoczynamy badania dla pracowników przedszkoli, oddziałów przedszkolnych i żłobków. To jest kolejna grupa w procesie badania na obecność koronawirusa - przyznaje Artur Kozioł burmistrz Wieliczki.

REKLAMA

W Wieliczce działa prawie 35 instytucji samorządowych, przedszkoli, oddziałów przedszkolnych i żłobków. Pracuje w nich prawie 300 osób. Około 180 osób zostanie przebadanych, bo tyle na razie wyraziło chęć przeprowadzenia sobie takiego badania w sposób osobisty - wyjaśnia Artur Kozioł burmistrz Miasta i Gminy Wieliczka w rozmowie z dziennikarzem RMF MAXXX Przemkiem Błaszczykiem. Nauczyciele lub pracownicy, którzy zdecydują się na tego typu badanie, mogą zgłaszać się do Wydziału Edukacji.

Badania techniką PCR w czasie rzeczywistym (ang. Real Time) jest obecnie najbardziej czułą i jedną z najszybszych metod wykrywania materiału genetycznego koronawiursa. To pełne badania, czyli nie jakieś na próbę, które później trzeba potwierdzić. To badania pełne, które przygotowywane są właśnie dla osób funkcjonujących w okresie zagrożenia czy grup w kwarantannie - tłumaczy burmistrz.

I jak dodaje, będą powtarzane jeśli nastąpi jakieś zagrożenie. Gdy będziemy mieć sygnały, że coś złego się dzieje - przyznaje. Mieliśmy już tak, że strażnik miejski ratował życie innego człowieka, nie mieliśmy pewności, czy ta osoba jest zarażona, czy nie, więc dla pewności przebadaliśmy wszystkich strażników miejskich, którzy tam działali - opowiada.

Dotychczas w Wieliczce dodatkowo przebadano osoby przebywające na kwarantannie, pracowników odbierających odpady, harcerzy dostarczających paczki seniorom, strażników miejskich, przedstawicieli ochrony zdrowia, czy osoby starsze przebywające w domach pomocy społecznej. Jak na razie nie odnotowano pozytywnych wyników na obecność wirusa SARS-CoV-2.

Największa radość jest po wyniku. Straszne obawy są do czasu przeprowadzenia badania i te osoby są naprawdę bardzo szczęśliwe, że mogły takie badanie przeprowadzić i że to badanie wyszło ujemne - przyznaje burmistrz Wieliczki. Te osoby nie pracowały zdalnie, to osoby pracy fizycznej i bezpośredniej, dlatego to badanie było dla nich takie ważne - zaznacza burmistrz.

Badania finansowane są z budżetu Miasta i Gminy Wieliczka mają wspomóc dotychczasowy system opieki zdrowotnej w zakresie walki z SARS-CoV-2. Rada Miejska w Wieliczce przeznaczyła na ten cel 200 tys. zł. Do dzisiaj wydaliśmy już 110 tys. Gdy będzie potrzeba, to taką kwotę zwiększymy - zapewnia Kozioł.

Co z Krakowem?

Kraków nie zdecydował się na tego typu badania z wielu względów. Okazuje się, że decydujące nie okazały się tutaj jedynie kwestie finansowe.

Z tego co wiemy Łódź zapłaciła za każdy taki test 150 zł, ale pamiętajmy o tym, że takie jednorazowe badanie daje nam efekt tylko na dzień dzisiejszy. Z mojego punktu widzenia, to jest złudne poczucie bezpieczeństwa, które daje nam daje nam takie przebadanie, bo ta osoba, która dzisiaj przeszła test, jutro może przyjść do szkoły chora i nie będziemy o tym wiedzieć - tłumaczy Ewa Całus dyrektor Wydziału Edukacji Miasta Krakowa.

Miasto brało pod uwagę zarówno testy immunologiczne, jak i genetyczne. Jeżeli chodzi o test immunologiczny, to nie daje on tak wysokiej gwarancji wiarygodności, jak jest to w przypadku testu genetycznego. Test genetyczny daje większą wiarygodność, ale i jego koszt jest o wiele wyższy - powyżej 500 zł za jeden test - dodaje Ewa Całus.

Koszt wykonania testów w Krakowie? Ponad 2 mln zł

Biorąc pod uwagę łódzkie ceny testów (150 zł/szt), a także liczbę nauczycieli z samych tylko samorządowych przedszkoli, szkół i placówek (13 533 osób), to jednorazowe wykonanie testów pochłonęłoby ponad 2 mln zł. Jeśli wzięlibyśmy pod uwagę też pracowników obsługi i administracji, w tym także pracowników żłobków, koszt byłby zdecydowanie wyższy.

Nie mówimy tu w ogóle o badaniu dzieci - tych na dzień dzisiejszy w samorządowych przedszkolach i w szkolnych klasach 1-3 przebywa ok. 3 tysięcy. Do tej pory wydaliśmy w mieście 940 tys. zł na przygotowanie placówek do przyjęcia dzieci. Dotyczy to wydatków na środki ochrony osobistej pracowników, środków dezynfekcji, przygotowania pomieszczeń. Szacujemy na przykład, że przedszkole na otwarcie jednego tylko oddziału potrzebuje dziennie wydać ok 400 zł na realizacje obostrzeń pandemicznych - zaznacza Ewa Całus.

Miasto podkreśla, że przeprowadzenie jednorazowo testu nie zapewnia bezpieczeństwa w placówkach, a same testy powinny być wykonywane co najmniej co trzeci dzień. To wtedy prawdopodobieństwo, że nie ma zachorowań w tej grupie byłoby wysokie.

Ewa Całus z Wydziału Edukacji Miasta Krakowa zapewnia, że gmina przygląda się działaniom władz państwowych w tym zakresie. Gdybyśmy mogli pozyskać finansowanie na przeprowadzenie wiarygodnych testów, to zrobilibyśmy to. Z MEN mamy informacje, że badanie temperatury powinno być wystarczające i raczej nie będziemy liczyć teraz na skierowanie środków finansowych na realizacje takiego zadania. Czy sytuacja ulegnie zmianie? Zobaczymy - dodaje