​W czwartek weszły w życie przepisy ustawy o IPN, które wprowadzają karę więzienia za przypisywanie narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialności za zbrodnie popełnione przez nazistowskie Niemcy. Intencją nowego prawa jest walka ze sformułowaniami "polskie obozy śmierci". W ustawie znalazły się także przepisy, które mają umożliwić wszczynanie postępowań karnych za zaprzeczanie zbrodniom ukraińskich nacjonalistów. Nowelizacja wywołała kontrowersje m.in. w Izraelu, USA i na Ukrainie. Prezydent Andrzej Duda podpisując nowelę 6 lutego, zdecydował, że skieruje ją w trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego w celu zbadania zgodności jej zapisów z przepisami ustawy zasadniczej.

REKLAMA

Prezydent skierował nowelizację do Trybunału Konstytucyjnego

Prezydent, uzasadniając swoją decyzję, mówił, że "trzeba chronić dobre imię Polski i Polaków, to kwestia także naszej wrażliwości", do której - jak podkreślił - mamy prawo. Dodał, że zdecydował się skierować nowelę o IPN do TK, ponieważ jest dla niego także niezwykle ważna ta wrażliwość, "która powoduje te głosy sprzeciwu, ta, która wywołuje te obawy o to, że nie będzie można głosić prawdy, o to, że będzie zamykanie ust tym, którzy ocaleli".

Wniosek do TK prezydent skierował 14 lutego. Jak wskazał w uzasadnieniu, przepisy powinny być formułowane w sposób poprawny, precyzyjny i jasny. Podkreślił, że każdy obywatel powinien być w stanie zrekonstruować zasadnicze znamiona czynu zabronionego, a nie być "w stanie niepewności co do tego, czy pewne zachowanie stanowi czyn zabroniony". Dodał też, że przepisy karne nie mogą zagrażać świadectwu prawdy o Holokauście.

Wniosek prezydenta dotyczy głównie przepisu, który wprowadza karę do 3 lat więzienia za przypisywanie polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialności za zbrodnie popełnione m.in. przez III Rzeszę Niemiecką. Prezydent zarzucił niezgodność tego przepisu m.in. z art. 2 konstytucji (mówiącym o tym, że Polska jest m.in. demokratycznym państwem prawnym) i art. 54 konstytucji (głosi on, że "Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji").

Stosowanie regulacji prawnej przewidującej odpowiedzialność karną za przypisywanie Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu popełnionych zbrodni nie może zagrażać świadectwu prawdy o Holokauście oraz swobodzie wypowiedzi gwarantowanej przez Konstytucję, także wówczas, gdy wypowiedzi te są kontrowersyjne - podkreślił Andrzej Duda we wniosku do TK.

Prezydent zaskarżył także przepisy noweli w części obejmującej wyrazy "ukraińskich nacjonalistów" oraz wyrazy "i Małopolski Wschodniej", wskazując że pojęcia te są "niedookreślone".

Chodzi o to, że w ustawie o IPN znalazły się przepisy, które mają umożliwić wszczynanie postępowań karnych za zaprzeczanie zbrodniom ukraińskich nacjonalistów (także zbrodniom tych ukraińskich formacji, które kolaborowały z III Rzeszą Niemiecką). Zapisano, że tymi zbrodniami są "czyny popełnione przez ukraińskich nacjonalistów w latach 1925-1950, polegające na stosowaniu przemocy, terroru lub innych form naruszania praw człowieka wobec jednostek lub grup ludności". Dodano również, że taką zbrodnią ukraińskich nacjonalistów było m.in. ludobójstwo na obywatelach II RP na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej.

Pewne sformułowania dla strony ukraińskiej są zbyt ogólne, nieprecyzyjne i obawiają się tego, że mogą później posłużyć do penalizowania działań niektórych działań ukraińskich - mówił w lutym szef MSZ Jacek Czaputowicz.

Znowelizowana ustawa o IPN ma chronić państwo polskie i naród jako całość przed kłamliwymi oskarżeniami o udział w niemieckich zbrodniach, a nie służyć zacieraniu odpowiedzialności pojedynczych osób lub grup. Nie będzie kar dla świadków historii, naukowców czy dziennikarzy za przywoływanie bolesnych faktów z naszej historii - tłumaczył w wywiadzie dla PAP minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro.

Zmiany m.in. w ustawie o IPN - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości; część przepisów dotyczących m.in. zbrodni ukraińskich nacjonalistów zaproponowali posłowie Kukiz'15. Dyskusja w Sejmie nad projektem rozpoczęła się w październiku 2016 r.

Nowelizacja wprowadza do ustawy o IPN art. 55a, który stanowi, że każdy kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni". Zgodnie z przepisami, jeśli sprawca działałby nieumyślnie, będzie podlegać karze grzywny lub ograniczeniu wolności.

Nie byłoby przestępstwem popełnienie tych czynów "w ramach działalności artystycznej lub naukowej".

Nowy przepis ma się stosować do obywatela polskiego oraz cudzoziemca - "niezależnie od przepisów obowiązujących w miejscu popełnienia czynu". Śledztwo z urzędu będzie wszczynał prokurator IPN; wyrok ma być podawany do publicznej wiadomości.

Ustawa zakłada także możliwość wytaczania za takie sformułowania jak "polskie obozy śmierci" procesów cywilnych, m.in. przez organizacje pozarządowe i Instytut Pamięci Narodowej. Odszkodowanie lub zadośćuczynienie będą przysługiwać Skarbowi Państwa.

Krytyka ze strony Izraela, USA i Ukrainy

Nowela ustawy o IPN wywołała krytykę m.in. ze strony Izraela, USA i Ukrainy. Rozczarowanie decyzją prezydenta Dudy o jej podpisaniu wyraził sekretarz stanu USA Rex Tillerson. "Rozumiemy, że ustawa ta będzie skierowana do polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Wprowadzenie w życie tego prawa szkodliwie wpływa na wolność słowa i badania naukowe" - napisał Tillerson na Twitterze.

Do przyjętych przez parlament przepisów krytycznie odniosły się władze Izraela, m.in. premier Benjamin Netanjahu. Ambasador Izraela w Polsce Anna Azari, dzień po uchwaleniu noweli przez Sejm, podczas obchodów 73. rocznicy wyzwolenia byłego niemieckiego obozu Auschwitz, zaapelowała o zmianę nowelizacji. Podkreśliła, że "Izrael traktuje ją jak możliwość kary za świadectwo ocalałych z Zagłady".

Zgodnie z ustaleniami, które zapadły podczas rozmowy premiera Mateusza Morawieckiego z premierem Izraela, został powołany zespół ds. dialogu prawno-historycznego z Izraelem. Na czele zespołu, który w czwartek ma spotkać się w Izraelu ze swoim tamtejszym odpowiednikiem, stanął wiceszef MSZ Bartosz Cichocki.

W polskim prawie był już przepis umożliwiający karanie 3 latami więzienia za pomawianie narodu polskiego o udział w zbrodniach komunistycznych lub nazistowskich. W 2008 r. uchylił go - z powodu wadliwości drogi legislacyjnej - Trybunał Konstytucyjny.

Chodzi o przepis 132a Kodeksu karnego, dodany w 2006 r. do Kk nowelizacją ustawy lustracyjnej. Przewidywał on karę do 3 lat więzienia za "publiczne pomówienie narodu polskiego" o udział, organizowanie lub odpowiedzialność za zbrodnie komunistyczne lub nazistowskie. Pozwalał też ścigać sprawców tych czynów popełnionych poza Polską.

Przepis krytykowało wówczas wielu prawników i historyków, których zdaniem mógł on uniemożliwić np. rzetelne opisywanie zjawiska szmalcownictwa (m.in. wymuszania od ukrywających się Żydów okupu pod groźbą wydania ich Niemcom).

(ph)