Stan wyjątkowy na zachodzie Węgier. Władze zastanawiają się nad konsekwencjami przerwania drugiej tamy w zakładach aluminiowych w Ajka. Policja wszczęła już dochodzenie w sprawie katastrofy, szczegółów na razie jednak brak.

REKLAMA

Nie znamy rezultatów tego śledztwa. Bez jakichkolwiek dokumentów nikt nie potrafi powiedzieć niczego na 100 procent - powiedziała rzeczniczka sztabu kryzysowego. Przy zbiorniku pracują eksperci, którzy również wyjaśniają, jak mogło dojść do tej tragedii. Jedną z pierwszych osób, która dostanie wyniki badań będzie węgierski premier. Wiktor Orban już zapowiada surowe ukaranie winnych. Wyciągniemy konsekwencje najpoważniejsze z możliwych. Najpierw muszę jednak zdobyć wszystkie informacje na temat katastrofy. Gotowy raport przedstawię w parlamencie i dopiero wtedy będziemy mogli mówić o szczegółach ukarania winnych - powiedział Orban.

Na razie śledztwo nie wykluczyło żadnej z hipotez. Wciąż możliwe jest celowe przerwanie tamy. Najczęściej mówi się jednak, że była to stara, źle zrobiona konstrukcja.