Od początku wojny w Ukrainie u boku rosyjskiej armii walczą najemnicy z tzw. grupy Wagnera, słynący z bezwzględności. Jak informuje portal dziennika „Bild”, teraz próbują podpisywać nowe kontrakty z przestępcami, przebywającymi w rosyjskich więzieniach.

REKLAMA

Otrzymaliśmy informacje z trzech rosyjskich więzień spod Petersburga, że pojawili się tam umundurowani mężczyźni i zaproponowali więźniom udanie się na front - mówi Olga Romanowa, obrończyni praw człowieka. Romanowa kieruje od lat organizacją "Rosja za kratami", która opiekuje się więźniami w rosyjskich obozach karnych.

Skontaktowała się z nami partnerka mężczyzny, skazanego na cztery lata więzienia za kradzież, który zgłosił się do takiego oddziału i niedługo ma wyjechać na Ukrainę. Podobno tylko z jednego obozu karnego na front ma trafić czterdziestu mężczyzn - dodaje Romanowa.

Obietnica zwolnienia z reszty odbywanej kary

Werbowanym przestępcom obiecuje się wynagrodzenie w wysokości 200 tys. rubli (ok. 3 tys. euro), a także zwolnienie z reszty kary pozbawienia wolności i usunięcie z rejestrów karnych informacji na ich temat. Dodatkową "nieoficjalną" korzyścią jest obietnica grabieży na Ukrainie. W przypadku śmierci na froncie - krewni poległego mają otrzymać 5 mln rubli (78,5 tys. euro).

Początkowo próbowano werbować osoby, które miały doświadczenie wojskowe, ale teraz biorą także więźniów bez takiego doświadczenia. Celem naboru byli przede wszystkim mężczyźni skazani za kradzieże, uszkodzenia ciała, przestępstwa związane z narkotykami. Na razie nie są nam znane przypadki, w których skazani za morderstwa również byliby wysyłani do Ukrainy - podkreśla Romanowa.

Jak zauważa "Bild", przestępcy nie tylko uzupełnią o braki w armii, ale w przypadku śmierci na froncie nie pojawią się w żadnych wojennych statystykach. "Pojawi się jedynie notatka, że zmarli w więzieniu w Rosji z powodu wypadków lub chorób" - podsumowuje portal.