Rolnicy na czwartek zapowiadają blokadę wszystkich przejść na polsko-ukraińskiej granicy. Tym razem protest organizuje tylko jedna z organizacji. Pozostałe rolnicze związki odcinają się od tych blokad.

REKLAMA

Zablokowana ma zostać cała granica z Ukrainą. Chodzi o przejścia graniczne w Medyce, Dorohusku, Hrebennem, Zosinie i Korczowej.

W praktyce jednak Roman Kondrów z Podkarpackiej Oszukanej Wsi, która jako jedyna zamierza blokować przejazd między Polską a Ukrainą, zapowiada, że nie wszystkie pojazdy zostaną wstrzymane.

Nie blokujemy ani autobusów, ani zwykłych pojazdów, ani busików - tylko ciężarowe auta. Będzie (przepuszczany - przyp. red.) jeden pojazd na godzinę - mówi.

To oznacza, że w ciągu doby polsko-ukraińską granicę przekroczą zaledwie 24 tiry bądź ciężarówki. Kondrów podkreśla, że czuje się oszukany przez polski rząd.

My wychodzimy (protestować - przyp. red.) z tego względu, żeby Donald Tusk zauważył tę trudną sytuację i rozmawiał z rolnikami - dodaje.

Przedstawiciel Podkarpackiej Oszukanej Wsi zapowiada, że blokada na granicy potrwa 48 godzin i nazywa ją protestem ostrzegawczym.

Jak ustalił reporter RMF FM, od tej formy buntu odcinają się inne organizacje rolnicze - takie jak OPZZ, Solidarność czy Oddolny Ogólnopolski Protest Rolników.

Przedsiębiorcy o stratach ponowszonych w wyniku blokad

Przypomnijmy, że rolnicy sprzeciwiają się m.in. wprowadzeniu unijnego Zielonego Ładu i napływowi towarów z Ukrainy.

Zawieszenia protestu przed przejściem w Dorohusku chcą przedsiębiorcy z województwa lubelskiego. W poniedziałek wojewoda lubelski spotkał się w tej sprawie z przedstawicielami manifestujących rolników i przedsiębiorcami z różnych branż, które odczuwają skutki tych blokad.

Przedstawiciele przedsiębiorców podczas spotkania wyjaśnili, jakie skutki dla działalności ich firm mają trwające protesty rolnicze i blokada przejść granicznych. Chodzi głównie o firmy obsługujące obrót towarowy między Polską a Ukrainą, np. agencje celne, kantory, firmy transportowe, magazyny, składy celne, a także o eksporterów i importerów.

Od pół roku przejście graniczne z Ukrainą w Dorohusku jest blokowane. Nastąpił spadek przepływu towarów między Polską a Ukrainą o 70 proc. W związku z tym przedsiębiorcy z Lubelszczyzny tracą płynność finansową, tracą rynki zbytu i stają też przed widmem redukcji etatów oraz niemożliwości płacenia swoich zobowiązań - powiedział Jacek Korzeniewski, jeden z przedsiębiorców uczestniczących w poniedziałkowym spotkaniu. Stąd nasz apel o zawieszenie lub zaprzestanie protestu - dodał.

Przewodniczący protestu rolników w Dorohusku Marcin Wilgos przyznał, że nie ma na razie zgody na zawieszenie blokady. Zachęcał też przedsiębiorców do dołączenia do protestów. Nie możemy być wrogami wobec siebie. Wywierajmy wspólny wpływ na władze naszego kraju, żeby coś z tym problemem zrobić - dodał.

Podczas spotkania wojewoda przypomniał o uzgodnieniach i decyzjach, które już zostały podjęte, m.in. w sprawie zniesienia ugorowania i innych zapisów "Zielonego Ładu", a także planowanych zmianach w wymianie handlowej z Ukrainą.