Ponad milion litrów świeżego mleka trafia każdego tygodnia do ścieków w Wielkiej Brytanii, bo przestały go zamawiać sieci kawiarni zamknięte z powodu epidemii koronawirusa. Jak pisze dziennik "Daily Mail", każdego dnia marnowane jest mleko warte 220 tysięcy funtów. Jak na ironię w sklepach zaczyna brakować tego produktu.

REKLAMA

"Daily Mail" zamieszcza historię Gary'ego Underwooda, hodowcy 100 mlecznych krów z Oulton w hrabstwie Staffordshire w Anglii. Wstaje nad ranem, by wydoić zwierzęta. Codziennie napełnia mlekiem zbiornik o pojemności dwóch tysięcy litrów i schładza go do 4 stopni Celsjusza.

W poniedziałek rano, gdy czekał na transport, dostał maila, że mleko nie zostanie odebrane. Z zamówień zrezygnowały sieci kawiarni. Ponieważ farmer nie ma możliwości dłuższego przechowywania takich ilości produktu, a krowy codziennie trzeba doić, mleko trafiło do ścieków.

W podobnej sytuacji jest co najmniej 10 tysięcy innych farmerów w Wielkiej Brytanii. Przed epidemią, każdego dnia, spożywano tam 40 milionów litrów mleka. Teraz rynek się załamał, bo zamknięto kawiarnie, puby i restauracje.

Najpierw dramatycznie zmniejszono cenę skupu mleka. Z kolei na początku tygodnia sytuację pogorszył fakt, że wielu kierowców firmy zajmującej się transportem mleka, poszło na zwolnienia chorobowe.

Jak na ironię - pisze "Daily Mail" - w wielu sklepach zaczyna brakować nabiału.

Nasz lokalny sklep wprowadził limity. Każdy klient może kupić tylko jeden pojemnik (świeżego - przyp. red) mleka albo cztery kartony mleka UHT - podkreśla córka farmera, 34-letnia Melissa Uderwood.