"W zmasowanym raszystowskim ataku na Kijów ucierpiał budynek wydziału konsularnego naszej ambasady" - poinformował w piątek rano minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. "Pół godziny po północy przebywający w schronie pracownicy usłyszeli wybuch i wstrząs. Najprawdopodobniej, jak powiedział mi pan ambasador Łukasiewicz, nad budynkiem ambasady rozpadł się rosyjski dron. Jego szczątki spadły na dach (...). Nikt nie ucierpiał" – powiedział reporterowi RMF FM Krzysztofowi Zasadzie rzecznik MSZ Paweł Wroński.
W nocy z czwartku na piątek, z 3 na 4 lipca, Rosjanie po raz kolejny zaatakowali ukraińską stolicę. Wystrzelili rekordową liczbę 550 dronów i rakiet.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
W piątek rano minister spraw zagranicznych poinformował, że podczas ataków został uszkodzony budynek polskiej placówki dyplomatycznej.
Szef MSZ dodał, że na szczęście wśród Polaków nie ma ofiar ani rannych. W rozmowie z RMF FM powtórzył to rzecznik MSZ Paweł Wroński.
"W zmasowanym raszystowskim ataku na Kijów ucierpiał budynek wydziału konsularnego naszej ambasady. Właśnie rozmawiałem z ambasadorem Łukasiewiczem. Wszyscy są cali i zdrowi. Ukraina pilnie potrzebuje środków obrony przeciwlotniczej" - napisał w komunikacie Radosław Sikorski.
Nasi dyplomaci, zgodnie z instrukcjami, przebywali podczas nalotu w schronach. Są cali i zdrowi, aczkolwiek bardzo zmęczeni, ponieważ są to kolejne naloty na Kijów. Wyraźnie widać, jak zaznaczył minister Sikorski, że Ukraińcom zaczyna brakować środków obrony przeciwlotniczej - powiedział nam Paweł Wroński.
Pół godziny po północy przebywający w schronie pracownicy usłyszeli wybuch i wstrząs. Najprawdopodobniej, jak powiedział mi pan ambasador Łukasiewicz (Piotr Łukasiewicz - przyp. red.), nad budynkiem ambasady rozpadł się rosyjski dron. Jego szczątki spadły na dach. Uszkodzone jest w dwóch miejscach poszycie dachowe i elementy budynku wydziału konsularnego. Konsulat jednak pracuje normalnie – zaznaczył Paweł Wroński.
Dodał, że polska placówka najprawdopodobniej nie była wyznaczona wcześniej celem. To nie było trafienie dronem, tylko uszkodzenie przez jego szczątki. Trwa szacowanie szkód – stwierdził rzecznik MSZ.
"Był to jeden z najrozleglejszych, najbardziej demonstracyjnych i cynicznych nalotów powietrznych" - tak opisał nocny atak na Kijów prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
"Co więcej, pierwsze alarmy lotnicze w naszych miastach i regionach rozpoczęły się niemal równocześnie z pojawieniem się w mediach informacji o rozmowie telefonicznej między prezydentem USA Donaldem Trumpem a przywódcą Rosji Władimirem Putinem. Rosja po raz kolejny pokazuje, że nie zamierza kończyć wojny i terroru. Alarm lotniczy w Kijowie odwołano dopiero około godziny 9 rano" - dodał.