Od kiedy działać będzie unijny mechanizm "pieniądze za praworządność"? To dla Polski najważniejsze pytanie, przed ruszającym dziś szczytem w Brukseli. Tymczasem - jak informuje nasza korespondentka - Holandia stawia trzy warunki dla przyjęcia ważnego dla polskiego rządu - kompromisu.

REKLAMA

Najważniejszym osiągnięciem Polski i Węgier jest zobowiązanie Komisji Europejskiej, aby poczekała z używaniem tego mechanizmu, do czasu aż wypowie się na temat jego zgodności z unijnym prawem Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej - przypomina nasza korespondentka w Brukseli.

Sam mechanizm "pieniądze za praworządność" pozostaje jednak nietknięty - tak jak chciały pozostałe kraje członkowskie.

Wchodzi on w życie - tak jak ustalił PE z Radą UE - od 1 stycznia przyszłego roku.

Jednak Polska i Węgry uzyskały w deklaracji - którą mają dzisiaj przyjąć unijni przywódcy - odsunięcie w czasie stosowanie tego środka przez KE, co najmniej przez dwa lata. Tyle bowiem trzeba będzie czekać na orzeczenie TSUE w tej sprawie. Jak powiedział dziennikarce RMF FM unijny dyplomata - był to wniosek premiera Węgier Wiktora Orbana. To jemu najbardziej zależało, żeby do wyborów w 2022 nie mieć problemów z nową "warunkowością" i procedurą antykorupcyjną.

Na polskich władzach nie ciążą żądne posądzenia o oszustwa przy unijnym budżecie, ale w ramach polsko - węgierskiej współpracy Polska przystała na ten postulat.

Rację mają ci, którzy podkreślają, że zapisy oraz sama deklaracja nie są obowiązujące prawnie. Jednak wytyczne szczytu dla KE są bardzo ważne. Nie ma więc obawy, że nie zostaną dochowane.

Co powie premier?

Premier Mateusz Morawiecki jest przekonany, że mechanizm praworządnościowy wraz z konkluzjami będzie "zasupłany" w liczne procedury, dlatego jego użycie będzie trudne - wynika z nieoficjalnych informacji naszego dziennikarza Patryka Michalskiego.

To wspólna interpretacja szefów rządów Polski i Węgier, z którą nie zgadza się Zbigniew Ziobro. Minister sprawiedliwości podkreśla, że konkluzje interpretujące nie są prawem.

Szef rządu twierdzi, że użycie mechanizmu w najbliższych latach, będzie niemal niemożliwe. Ewentualna próba jego zastosowania rozbije się o długie procedury, możliwość przeniesienia dyskusji na unijny szczyt i protesty, że wbrew konkluzjom nie jest to proces obiektywny.

Współpracownicy premiera Mateusza Morawieckiego mówią o "zasupłaniu" mechanizmu - co według nich - jest jego osłabieniem.

Zbigniew Ziobro domaga się zmian w rozporządzeniu, ale na to nie było realnych szans.

Z kolei premier Viktor Orban podczas ostatniej wizyty w Warszawie nie ukrywał, że chce porozumienia z Unią.

Wątpliwości Holandii

Holandia stawia trzy warunki ws. przyjęcia kompromisu w sprawie mechanizmu "pieniądze za praworządność".

Po pierwsze premier Mark Rutte chce wiedzieć, co o porozumieniu sądzi PE. Chciałby mieć jego zgodę, bo niektóre zapisy deklaracji mogą wykraczać poza uzgodnienia między PE a RE.

Wypływowa holenderska eurodeputowana Sohpie in’t Veld ostro skrytykowała dokument , podkreślając zbyt wielkie ustępstwo wobec Polski i Węgier.

"Operacja się udała, ale pacjent zmarł" - napisała na portalu społecznościowym.

Premier Holandii chce także mieć gwarancje ze strony unijnych prawników, że deklaracja nie wpływa na sam mechanizm praworządnościowy, już uzgodniony między Radą, PE i Komisją.

Dla Holandii kontrowersyjne jest również odsunięcie w czasie działania mechanizmu.

Bunt Ziobry: Dymisja Mateusza Morawieckiego za kompromis w Brukseli?

Jak informował w czwartek rano nasz dziennikarz - Solidarna Polska - będzie domagała się zmiany premiera, jeśli Mateusz Morawiecki zaakceptuje leżący na stole unijny kompromis z mechanizmem praworządności, z dodatkowymi wytycznymi. To nasze nieoficjalne ustalenia.

Zbigniew Ziobro - jako jedyny w rządzie - otwarcie sprzeciwia się wstępnemu kompromisowi i namawiał Jarosława Kaczyńskiego do weta.

Politycy Solidarnej Polski w nieoficjalnych rozmowach używają bardzo mocnych słów wobec premiera. Twierdzą, że zdradzi ideały całego obozu Zjednoczonej Prawicy, jeśli zgodzi się na mechanizm praworządnościowy. Dodatkowe wytyczne nie przekonują Zbigniewa Ziobry, bo - jak mówi - nie są obowiązującym prawem.

Po szczycie w Brukseli, mają zebrać się władze Solidarnej Polski i zdecydować, co dalej z obecnością w koalicji. Jednak żądania zmiany premiera w przypadku pójścia na kompromis, pojawiają się już teraz.

Otoczenie premiera Mateusza Morawieckiego spodziewało się takiej reakcji. Na razie jest spokojne o pozycję szefa rządu, bo Jarosław Kaczyński po ostatnim spotkaniu z premierem Węgier Viktorem Orbanem, został przekonany do porozumienia.

Współpracownicy Mateusza Morawieckiego oceniają, że Solidarna Polska decyduje się na manifestowanie swojej odrębności, ale ostatecznie z rządu nie wyjdzie, bo ludzie Zbigniewa Ziobry mają za dużo do stracenia.