Będą nowe przepisy, które umożliwią bezwzględną i skuteczną walkę z dopalaczami - zapowiedział premier Donald Tusk. Jutro rząd ma przyjąć projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, która pozwoli wycofać z rynku nawet na półtora roku te specyfiki, zawierające podejrzane substancje psychoaktywne.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Nie mamy wątpliwości, że te światy dopalaczy, narkotyków, hurtowni, sprzedaży przecinają się także z tym rynkiem i ze zorganizowaną przestępczością - powiedział Tusk. Kończymy już prace nad przepisami, które pozwolą nam reagować równie szybko jak ci, którzy organizują ten proceder - podkreślił.

Premier zapewnił, że jeśli walka z dopalaczami będzie tego wymagać, władze będą działać na granicy prawa. Wszystko, co funkcjonuje jako dopalacze, będziemy traktowali jako produkt zakazany, jeśli zagraża zdrowiu i życiu - powiedział. Nie może być tak, że ktoś sprzedaje truciznę zagrażającą życiu i zdrowiu ludzi, szczególnie dzieci i że państwo jest bezradne tylko dlatego, że on naklei na produkcie, że to nie jest środek spożywczy - dodał.

Od soboty trwa wielka akcja policji i sanepidu przeciwko dopalaczom. Udało się zamknąć kilkaset punktów sprzedających te środki. Premier Tusk ma nadzieję, że wkrótce wszystkie takie sklepy zostaną zamknięte i zaplombowane do czasu zmiany decyzji.

Tymczasem sprzedawcy dopalaczy bagatelizują antydopalaczową ofensywę. W wielu zamkniętych sklepach można nadal zamawiać te środki (w tym zakazany przez GIS "Taifun") przez telefon.

Dopalacze to substancje psychoaktywne, które mogą działać podobnie do narkotyków; można je legalnie kupić w Polsce. Są sprzedawane m.in. jako przedmioty kolekcjonerskie lub nawozy do roślin. Nie ma dokładnej statystki zatruć dopalaczami, w szpitalach kwalifikowane są one jako tzw. inne zatrucia.