Ta niepotrzebna tragiczna śmierć nie może być dla nikogo pretekstem, by polityka w Polsce stała się sceną już wyłącznie ziejących do siebie nienawiścią polityków - mówił premier Donald Tusk po ataku szaleńca w łódzkim biurze PiS. Szef rządu przyznał, że wszystko wskazuje na to, że motywacja napastnika miała charakter polityczny.
Będę się bezpośrednio zwracał do wszystkich zaangażowanych w politykę i wybory samorządowe, aby definitywnie zmienili język i odłożyli te najbardziej agresywne i twarde argumenty, bo ten dzień powinien być takim bardzo smutnym, ale donośnym napomnieniem dla tych, którzy z życia publicznego chcą uczynić piekło negatywnych emocji - zapowiedział też szef rządu.
Tusk złożył wyrazy współczucia rodzinie zastrzelonego przez napastnika Marka Rosiaka, jego współpracownikom i środowisku politycznemu. Wyraził też solidarność z - jak mówił - "walczącym o życie rannym w tym tragicznym, bezsensownym zamachu i z jego rodziną". Głęboko wierzymy w to, że nie będzie kolejną ofiarą tego tragicznego zdarzenia - mówił premier.
Zapewnił, że służby państwowe, odpowiedzialne za porządek i bezpieczeństwo obywateli, które zajęły się wyjaśnianiem tej sprawy, są zobowiązane "do zabezpieczenia miejsc, w których pojawiło poczucie zagrożenia w związku z tym dramatem". Poinformował również, że wieczorem odbierze od szefa MSWiA Jerzego Millera szczegółowy raport o działaniach państwa na rzecz zabezpieczenia takich "wrażliwych miejsc" jak biura poselskie.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video