Parlamentarny zespół ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej złożył w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Donalda Tuska, Jerzego Millera i Edmunda Klicha. Chodzi o nieujawnienie treści raportu polskiego akredytowanego przez MAK.

REKLAMA

Szef smoleńskiego zespołu, Antoni Macierewicz stwierdził, że obowiązkiem premiera Donalda Tuska było wykorzystanie raportu Edmunda Klicha z 30 listopada 2010 roku. Dokument zawierał uwagi polskiego akredytowanego do projektu raportu końcowego z badania katastrofy. Po pierwsze, ośrodek decyzyjny w Moskwie bezprawnie przejął kierowanie i sprowadzanie Tu-154M, do lądowania. To jedno z najważniejszych, jeśli nie najważniejsze ustalenie płk. Klicha. Kontrolerzy lotu podawali fałszywe informacje na temat miejsca, w którym znajdował się samolot na poszczególnych jego etapach (...) dane podawane przez Klicha są sprzeczne z danymi podawanymi przez Jerzego Millera - wyliczał Macierewicz, relacjonując ustalenia zawarte w przemilczanym jego zdaniem dokumencie. Ocenił, że obowiązków nie dopełnili również b. szef MSWiA Jerzy Miller i Edmund Klich. Ten pierwszy nie wykorzystał ustaleń akredytowanego, a drugi nie ujawnił swoich ustaleń.

Za nadzór nad prawidłowym działaniem Jerzego Millera - zgodnie z obowiązującymi przepisami - odpowiadał premier Donald Tusk, co czyni go współodpowiedzialnym za wszystkie nadużycia i zaniechania - napisali przedstawiciele Pis we wniosku do prokuratora generalnego.

Klich: I tak mówiłem za dużo

Edmund Klich, były polski akredytowany przy MAK stwierdził, że nie miał prawa ujawnić swoich ustaleń. Przekazałem je komisji Jerzego Millera, tam są moje uwagi, które naświetlają mój punkt widzenia. Część z nich zostało wykorzystanych, a część nie. Myślałem, że moje uwagi były dostępne ogólnie, nie miałem pojęcia, że komisja Millera je zamknęła - wyjaśniał. Miałem latać ze wszystkimi dokumentami? I tak za dużo mówiłem, a teraz mówią, że za mało - stwierdził, dodając, że jest osobą prywatną i nie będzie się przejmował oskarżeniami Antoniego Macierewicza.

Maciej Lasek, szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych i rządowego zespołu ds. wyjaśniania opinii publicznej przyczyn i okoliczności katastrofy uznał zarzuty smoleńskiego zespołu za bezpodstawne. Wszystkie merytoryczne uwagi akredytowanego przedstawiciela Polski do projektu raportu MAK zostały uwzględnione w oficjalnych uwagach komisji Millera przesłanych do MAK - oświadczył.

(mn)