Działaliśmy, by zapobiec wojnie, a nie żeby ją rozpocząć - oświadczył w piątek prezydent USA Donald Trump wypowiadając się o amerykańskim ataku w Bagdadzie, w którym zginął szef elitarnych sił irańskich Al-Kuds generał Kasem Sulejmani.

REKLAMA

Podczas konferencji prasowej w Mar-a-Lago Trump na Florydzie Trump oskarżył Sulejmaniego o planowanie ataków na dyplomatów i żołnierzy USA oraz zapewniał, że to irański wojskowy stał za grudniowym atakiem na amerykańską ambasadę w Iraku.

Stwierdził, że Sulejmani miał "chorą pasję" zabijania niewinnych ludzi, ale jego "terrorystyczne panowanie zakończyło się". Świat jest bezpieczniejszy bez takich "potworów" jak Sulejmani - dodał, zastrzegając, że wiele ludzkich istnień zostałoby uratowanych, gdyby szef Al-Kuds został złapany wcześniej.

A statement from President @realDonaldTrump: pic.twitter.com/Jfy4GCLdif

WhiteHouseJanuary 3, 2020

Ostrzegł też Iran przed wykorzystywaniem swoich sojuszników w regionie i podkreślił, że działania Stanów Zjednoczonych nie zmierzają do zmiany władz w Teheranie.

O planowaniu przez Sulejmaniego ataków na Amerykanów poinformował też Szef Połączonych Sztabów Sił Zbrojnych USA generał Mark Milley. Jego zdaniem Stany Zjednoczone miały "jasne i jednoznaczne" informacje wywiadowcze w tej sprawie. Wojskowy ostrzegł, że plany zmarłego irańskiego dowódcy "wciąż mogą się ziścić". Czy jest ryzyko? Pewnie, że jest ryzyko. Ale pracujemy, by je zmniejszyć - zastrzegł amerykański generał.

Nadmierne ryzyko zarzucają Trumpowi politycy Partii Demokratycznej. Zdaniem wielu z nich atak na Sulejmaniego był lekkomyślny i naraził Amerykanów na niebezpieczeństwo. Większość Republikanów broni swojego prezydenta, chwaląc go za odważną decyzję o likwidacji wpływowego wojskowego.

Eskalacja konfliktu na Bliskim Wschodzie

Nazywany "dowódcą cieniem" Sulejmani i jeden z dowódców irackiej milicji Abu Mahdi al-Muhandis zostali w nocy z czwartku na piątek zabici w Bagdadzie w ostrzale rakietowym sił USA. Ataku dokonano z użyciem dronów i zginęło w nim łącznie osiem osób, a dziewięć zostało rannych.

Associated Press podkreśla, że śmierć Sulejmaniego i al-Muhandisa może okazać się punktem zwrotnym w sytuacji na Bliskim Wschodzie i bez wątpienia spotka się z odwetem ze strony Iranu
i sił przez niego popieranych przeciwko interesom amerykańskim i izraelskim.

Zemstę "miażdżącą" i "nieubłaganą" zapowiedzieli już prezydent Iranu Hasan Rowhani i duchowo-polityczny przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei.

Rada Bezpieczeństwa Narodowego Iranu w oświadczeniu po nadzwyczajnym posiedzeniu poinformowała, że podjęto decyzję jak odpowiedzieć na zabicie Sulejmaniego. Był to największy błąd strategiczny USA w regionie Azji Zachodniej i Ameryka nie ucieknie łatwo przed konsekwencjami - oceniła Rada. Reżim USA będzie odpowiedzialny za konsekwencje tej przestępczej akcji - podkreślono.

Przedstawiciele władz w Waszyngtonie - cytowani przez agencje Reutera - poinformowały, że Stany Zjednoczone wysyłają na Bliski Wschód dodatkowo około 3 tysięcy żołnierzy swej 82. dywizji powietrznodesantowej w związku ze wzrostem zagrożenia dla amerykańskich sił w regionie.

Według rozmówców Reutera, którzy zastrzegli sobie anonimowość, dodatkowe siły w liczbie około 3 tysięcy żołnierzy mają być uzupełnieniem kontyngentu około 750 żołnierzy, którzy wcześniej w tym tygodniu przybyli do Kuwejtu.