​Były brytyjski premier Tony Blair napisał w artykule dla niedzielnego wydania dziennika "The Times", że "nie ma dyskusji o Brexicie, która nie obejmowałaby dyskusji o imigracji" i zaprezentował swoje propozycje zakładające zaostrzenie reguł migracyjnych.

REKLAMA

Komentarz byłego szefa rządu towarzyszy publikacji raportu o migracji, który został przygotowany przez jego Instytut na rzecz Globalnej Zmiany (Tony Blair Institute for Global Change) i przedstawia propozycje, które - zdaniem autorów - pozwoliłyby ograniczyć migrację z państw członkowskich Unii Europejskiej bez konieczności wychodzenia ze Wspólnoty.

Zgodnie z przedstawionymi propozycjami nowi migranci z UE powinni być zobowiązani do rejestracji w momencie przyjazdu, co pozwoliłoby Wielkiej Brytanii mieć pełną kontrolę nad procesem migracyjnym i zapewniłoby pełne dane na temat populacji obcokrajowców. Jednocześnie warunkiem wymaganym do uzyskania zgody na długoterminowy przyjazd powinna być potwierdzona przez pracodawcę oferta pracy.

Jak zaznaczono, osoby, które nie wypełniłyby obowiązku rejestracji, nie mogłyby wynajmować mieszkań, otworzyć konta w banku ani ubiegać się o zasiłki. Według raportu, bezrobotni obywatele UE w Wielkiej Brytanii powinni mieć również ograniczony dostęp do służby zdrowia.

Dokument sugeruje także, że premier Theresa May powinna powrócić do planu byłego premiera Davida Camerona, aby Wielka Brytania postarała się w rozmowach z liderami pozostałych państw członkowskich o prawo uruchamiania tzw. hamulca migracyjnego, tj. tymczasowego zawieszenia swobody przepływu osób w momencie, kiedy system świadczeń społecznych jest nadmiernie obciążony przez migrację międzynarodową.

Blair: Obawy wyborców nie mogą być ignorowane

W 2004 roku, kiedy państwa Europy Wschodniej dołączyły do Unii Europejskiej, mój rząd nie zastosował okresów przejściowych, które opóźniłyby swobodę do (podjęcia) pracy - choć nie swobodę przepływu osób - aż do 2011 roku. Nasza gospodarka była wówczas silna i potrzebowaliśmy pracowników. (...) Wtedy jednak czasy były inne (...), a inteligentna polityka musi zwracać uwagę na takie zmiany - napisał Blair w swoim komentarzu.

Jego zdaniem obawy wyborców, którzy głosowali za Brexitem, dotyczące m.in. integracji kulturowej oraz wywierania presji na płace, nie mogą być ignorowane. Nie ma możliwości odejścia od Brexitu bez reakcji na zjawiska, które doprowadziły do jego powstania w pierwszej kolejności. Paradoksalnie, musimy uszanować wynik referendum, jeśli chcemy go zmienić - napisał Blair.

Były brytyjski premier powtórzył jednocześnie, że sprzeciwia się wyjściu W. Brytanii z UE, pisząc, że przypominałoby to "bezprecedensową decyzję o umniejszeniu swojej roli". To tak, jakby czołowa drużyna Premiership (najwyższa brytyjska liga piłkarska) zdecydowała się grać wyłącznie w Championship (brytyjskiej drugiej lidze piłkarskiej) - ocenił Blair.

Napisał również, że opozycyjna Partia Pracy powinna - jego zdaniem - opowiedzieć się za utrzymaniem zreformowanej swobody przepływu osób, a także zachowaniem członkostwa we wspólnym rynku przy jednoczesnym "wyjaśnianiu, że Brexit jest próbą odwrócenia uwagi od porażek Partii Konserwatywnej, a nie rozwiązaniem".

Owszem, Wielka Brytania wpłaca co roku do unijnego budżetu około 8 mld funtów (8,7 mld euro) netto, podobnie jak Francja, a Niemcy jeszcze więcej. Ale pamiętajmy, że roczna wartość wymiany handlowej z samą tylko Polską wzrosła od 2004 roku z niecałych 4 mld funtów (18,5 mld zł) do ponad 13 mld funtów (60 mld zł) obecnie - dodał.

"Nawracanie Blaira na łożu śmierci"

W swoim komentarzu redakcyjnym "Sunday Times" pisze o "nawróceniu Blaira na łożu śmierci". I dodaje, że jednym z kluczowych pytań brytyjskiej polityki jest to, "czy Wielka Brytania zagłosowałaby za Brexitem, gdyby rząd Blaira nie wpuścił w 2004 roku do kraju migrantów z nowych, wschodnich państw członkowskich Unii Europejskiej?".

Do zmiany opinii Blaira i podobnych jemu federalistów dochodzi o wiele za późno. Istniały dobre powody dla otwarcia granic w 2004 roku dla wschodnioeuropejskich migrantów, (...) ale fakt, że skala tego napływu stawała się problemem, powinien zostać uznany wcześniej. Zamiast tego, takie obawy były uważane za ekstremistyczne lub rasistowskie - napisał "Sunday Times".

Przed wejściem Polski do UE w 2004 r. w W. Brytanii mieszkało zaledwie 69 tys. polskich obywateli. Na koniec rządów Blaira w 2007 roku było już ich blisko 400 tys. Według najnowszych danych za 2016 rok populacja Polaków przekroczyła milion. To największa mniejszość narodowa na Wyspach.

Wielka Brytania rozpoczęła procedurę wyjścia z Unii Europejskiej 29 marca i powinna opuścić Wspólnotę do końca marca 2019 roku.

Według sondażu YouGov z 30 i 31 sierpnia 44 proc. Brytyjczyków uważa, że decyzja o rozpoczęciu Brexitu była słuszna, i dokładnie tyle samo jest przekonanych, iż była ona błędem. Pozostałe 12 proc. badanych nie ma zdania na ten temat.

W ubiegłorocznym referendum 52 proc. głosujących zagłosowało za wyjściem Wielkiej Brytanii z UE, a 48 proc. opowiedziało się za dalszym członkostwem we Wspólnocie.


(ł)