Testy szczepionki na koronawirusa chińskiej firmy Sinovac przerwane. Powodem jest śmierć jednego z ochotników, biorących udział w testach w Brazylii. Zgodnie z procedurami, próby trzeba przerwać do czasu wyjaśnienia sprawy. Chińska prasa sugeruje, że za tą historią kryje się nieuczciwa konkurencja i wielka polityka.

REKLAMA

Brazylijska agencja nadzorująca testy nie podaje przyczyny śmierci ochotnika. Lokalne władze stanu Sao Paulo zapewniają jednak, że ta śmierć nie miała nic wspólnego ze szczepionką, a nieoficjalne źródło agencji Reutera twierdzi nawet, że testowany... popełnił samobójstwo. W każdym razie testy trzeba było przerwać. Tego wymagają procedury, które nakazują zbadać przyczyny śmierci.

Prezydent Brazylii ocenił, że śmierć ochotnika dyskredytuje chińskie szczepionki. "Znów miałem rację" - ogłosił Jair Bolsonaro, znany z sympatii dla stawiającego opór chińskiej ekspansji Donalda Trumpa. W odpowiedzi, w chińskiej prasie, ukazały się komentarze, według których sprawa jest podejrzana i kryją się za nią zapewne: niechęć do Chin i konkurencja ze strony innych producentów szczepionek.

Brazylia jest prawdziwym poligonem dla firm ścigających się po kontrakty na zaszczepienie setek milionów ludzi na całym świecie. Spośród dziesięciu firm, które prowadzą finałową fazę testów swoich preparatów, pięć szczepi tysiące ludzi właśnie w Brazylii. Pod koniec października brazylijski nadzór zbierający dane o efektach próbnych szczepień ogłosił, że najlepiej rokuje preparat chińskiego Sinovacu.

Oprócz tego produktu, w Brazylii testowany jest też sławny od początku tygodnia preparat Pfizera. To szczepionka, którą sam koncern ogłosił w poniedziałek "przełomową dla nauki i ludzkości", co wywołało entuzjazm na giełdach i skłoniło Mateusza Morawieckiego do zorganizowania specjalnej konferencji prasowej, na której premier przypominał, że jeśli Unia Europejska kupi te szczepionki, to część z nich trafi do Polski. Ponadto Brazylijczyków szczepią na próbę koncerny AstraZeneca oraz Johnson&Johnson, a także jeszcze jedna firma z Chin.

Warto dodać, że poza śmiercią innego brazylijskiego ochotnika, biorącego udział w próbach AstraZeneca, komplikacjami neurologicznymi jednego z zaszczepionych w Wielkiej Brytanii oraz rzekomej śmierci tamtejszej ochotniczki, która potem nagrała oświadczenie zapewniając: "jestem bardzo żywa", media nie informowały o wypadkach i powikłaniach, a w testach biorą udział dziesiątki tysięcy ludzi.

Szczepionka na koronawirusa to grube miliardy do zarobienia. Niektórzy producenci już ogłosili, że prowadzą przygotowania do produkcji ponad miliarda dawek w przyszłym roku. Chińczycy, a później Rosjanie, w tym wyścigu poszli na skróty. Władze w Pekinie już na początku lata pozwoliły podawać szczepionki z pominięciem masowych testów. Szczepienia prowadzone są m.in. wśród żołnierzy chińskiej armii, chociaż nie wiadomo na jaką skalę.