Wybory korespondencyjne to ryzyko braku tajności, braku równości, braku uczciwości oraz ryzyko zakażenia koronawirusem – ostrzega w swym najnowszym spocie wyborczym sztab kandydatki PO na prezydenta Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.

REKLAMA


"Te wybory będą inne, dlatego prosimy przygotować się na następujące niebezpieczeństwa" - słyszymy w niespełna 30-sekundowej produkcji współpracowników Kidawy-Błońskiej.

Jak wskazują autorzy spotu, do koperty z głosem należy dołączyć imię nazwisko i PESEL, więc "łatwo będzie sprawdzić, na kogo państwo głosowali".

"Wyborcy przebywający poza adresem zameldowania nie otrzymają kart. Wiele osób zostanie pozbawionych głosu. Zamiast niezależnej komisji wyborczej, głosy policzą politycy, wiarygodność wyników będzie podważana" - przestrzega lektor w materiale wyborczym.

Autorzy spotu przypominają ponadto, że "koronawirus przenosi się na papierze". "Odbierając kartę, można się zarazić" - słychać ostrzeżenie.

W filmie pojawiają się hasła przekonujące, że wybory korespondencyjne to ryzyko: braku tajności, braku równości, braku uczciwości oraz ryzyko zakażenia. Materiał wyborczy Kidawy-Błońskiej kończy wezwanie do organizacji "prawdziwych wyborów".

Wybory kopertowe - kto drukuje karty do głosowania?

6 kwietnia Sejm uchwalił ustawę, zgodnie z którą wybory prezydenckie w 2020 mają zostać przeprowadzone wyłącznie w drodze głosowania korespondencyjnego. Ustawa jest obecnie w Senacie; senackie komisje mają się nią zająć w przyszłym tygodniu. Posiedzenie izby zostało zwołane na 5-6 maja.

Mimo że ustawa nie weszła jeszcze w życie, rząd rozpoczął już przygotowania do wyborów korespondencyjnych. W połowie kwietnia premier Mateusz Morawiecki zobowiązał Pocztę Polską do podjęcia przygotowań do przeprowadzenia wyborów prezydenckich w trybie korespondencyjnym. Minister aktywów państwowych Jacek Sasin poinformował kilka dni temu, że Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych rozpoczęła druk kart wyborczych.

Dwa dni temu portal Onet.pl podał, że karty do głosowania drukuje prywatna spółka z Brodnicy, kontrolowana przez firmę z Berlina.

Według ustaleń Onetu, "PWPW nie ma takiego sprzętu ani doświadczenia, by wydrukować 30 mln kart wyborczych, tyle samo towarzyszących im oświadczeń o osobistym głosowaniu oraz 90 mln kopert niezbędnych do wysyłki i odbioru pakietów wyborczych".

"To kwestia sprzętu i technologii. Nasze maszyny po prostu wykonują innego rodzaju druki. W dodatku kłopotem był czas. Dlatego zlecenie trafiło do Samindruk" - cytuje portal swego rozmówcę z PWPW, który zapewnia również, że brodnicka firma ma wszystkie niezbędne certyfikaty bezpieczeństwa.

Onet podaje, że ani Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych, ani nadzorujące ją MSWiA nie odpowiedziały na przesłane im w tej sprawie pytania.

Zgodnie z lutowym zarządzeniem marszałek Sejmu Elżbiety Witek wybory mają się odbyć 10 maja. Startują w nich, oprócz Kidawy-Błońskiej: obecny prezydent Andrzej Duda, prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, europoseł Robert Biedroń (Lewica), publicysta Szymon Hołownia i poseł Konfederacji Krzysztof Bosak.