Przez święta nie było nowych zakażeń koronawirusem w Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym w Radomiu. Placówka nadal jest jednak w ekstremalnie trudnej sytuacji po tym jak wykryto tam ponad 200 zakażeń.

REKLAMA

Największym problemem szpitala jest brak rąk do pracy. Większość zakażonych COVID-19 to personel tej placówki. Dodatnie wyniki miało 116 osób z personelu i 90 pacjentów. Od pacjentów i personelu pobrano kolejne 32 próbki do badań.

Jak mówią pracownicy szpitala, rozprzestrzenianie tej choroby udało się w dużym stopniu zatrzymać. Wreszcie jest też wystarczająco dużo sprzętu, czyli masek, fartuchów i rękawiczek, ale brakuje ludzi do opieki nad pacjentami.

Ponad polowy pielęgniarek nie ma w pracy. Są odesłane albo na kwarantannę, albo są wręcz chore. Z własnych zasobów, jest to niemożliwe, żeby to w krótkim czasie uzupełnić i ruszyć z pomocą pacjentom, którzy nie chorują na Covid-19- opisuje prof. Adam Kobayashi szef tutejszej neurologii.

Szpital przyjmuje tylko w trybie ostro dyżurowym, czyli tylko pilnych pacjentów z zagrożeniem życia. Wokół placówki prawie pusto, na parkingach są wolne miejsca.

Oprócz 3 pielęgniarek z 16 osób oddelegowanych do pracy w naszym szpitalu przez wojewodę mazowieckiego, nie zgłosił się nikt poza tym. Trzy oddziały są zdekontaminowane. Żeby je uruchomić i znów przyjmować pacjentów, personel musi wrócić z kwarantanny - opisuje rzecznik szpitala Karolina Gajewska.

Nigdzie nie widać pacjentów, jedyne osoby, które są wokół szpitala, to personel, który albo kończy, albo zaczyna pracę.

SPRAWDŹ: 6 kolejnych osób zmarło, 117 nowych przypadków zakażenia [NOWE DANE]