Fundacja Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy przygotowała projekt zmian w szkoleniu dyspozytorów pogotowia ratunkowego. Opracowanie takiego planu trzy miesiące temu zapowiadali na wspólnej konferencji minister zdrowia Bartosz Arłukowicz i szef WOŚP Jerzy Owsiak.

REKLAMA

Panowie wystąpili razem po śmierci 2-letniej Dominiki, która zmarła, bo nie wysłano do niej karetki. Szef resortu zdrowia razem z fundacją WOŚP zapowiadał, przygotowanie zmian w procedurach, które miały wykluczyć podobne przypadki w przyszłości.

Dziennikarze RMF FM dotarli do projektu przygotowanego przez fundację Jerzego Owsiaka. Znajduje się w nim przede wszystkim plan szkoleń, które powinni przejść dyspozytorzy pogotowia.

Dokument zawiera tak zwany algorytm, czyli ujednolicone pytania, pozwalające na skierowanie do chorego odpowiedniej pomocy. To szablony protokołów rozmów, prowadzonych ze zgłaszającymi, mówiące w jakich wypadkach jaką pomoc należy zadysponować. Szkolenie w oparciu o projekt miałoby przejść 2800 dyspozytorów. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy ich koszt wyceniła na 600 tysięcy złotych.
Czy projekt Jerzego Owsiaka będzie wdrożony i kto przeprowadzi szkolenia? Tego resort zdrowia wciąż nie wie.

Po południu w rozmowie z naszym reporterem Jerzy Owsiak zadeklarował, że WOŚP jest gotowa pokryć koszty szkolenia, jeżeli resort zdrowia zdecyduje się na obligatoryjnie ich wprowadzenie.

Cena za szkolenia jest absurdalna

600 tysięcy złotych na szkolenie dyspozytorów pogotowia to absurd - mówi w rozmowie z RMF FM prof. Leszek Brongel, szef Kliniki Medycyny Ratunkowej Katedry Chirurgii Collegium Medicum UJ.

Jak przypomina, dyspozytorzy przechodzą szkolenia i nie ma powodu sądzić, że lepiej przeprowadzi je fundacja Jerzego Owsiaka, która niekoniecznie musi się na tym znać. Wyliczone przez WOŚP koszty są zaporowe - podkreśla. Jeśli zlikwidujemy wszystkie szkolenia dyspozytorów, które są prowadzone i zabierzemy te pieniądze, które byśmy na nie wydali a potem przekazalibyśmy te środki Owsiakowi...to on za te pieniądze po prostu zorganizuje te same szkolenia - tłumaczy prof. Leszek Brongel.

Jakby np. znalazł się jakiś profesor, na przykład ja. I powiedział tak: ja od jutra zakładam akademię medyczną, drugą w Krakowie. I będę tam uczył studentów. I dajcie mi na to 600 tysięcy złotych i rząd zabrałby te pieniądze Uniwersytetowi Jagiellońskiemu co je daje na Collegium Medicum i dał mnie. I co by z tego wyszło? Nawet choćbym był genialny i znał całą medycynę na wylot. To jest tego typu działanie - dodaje prof. Brongel.