​"Jesteśmy świadkami kryzysu wokół polskich granic" - powiedział szef MSZ Radosław Sikorski w Sejmie prezentując priorytety polskiej polityki zagranicznej na 2014 r. Jak dodał, rosyjskie działania na Ukrainie w sposób oczywisty łamią zasady pokojowego współżycia narodów.

REKLAMA

Jak podkreślił widzi, że "koniunktura międzynarodowa w naszym sąsiedztwie pogorszyła się". Na naszych oczach historia przyspieszyła. Jesteśmy świadkami kryzysu wokół polskich granic. Prowadzone są działania wojskowe, których konsekwencje można odczuć nie tylko w naszym kraju i Europie, ale na całym świecie - powiedział minister.

Sikorski powiedział, że na Wschodzie "demokracja nie wszędzie się jeszcze przyjęła", a "historia - kapryśna, nieokiełznana, rwąca się z łańcucha rozsądku - trwa nadal". Potwierdzają to - według Sikorskiego - konflikty na Kaukazie, niepewna sytuacja w mołdawskim Naddniestrzu oraz "wciąż podejmowane próby destabilizacji Ukrainy, w tym aneksja Krymu".

Rosyjskie działania na Ukrainie w sposób oczywisty łamią zasady pokojowego współżycia narodów. Użycie sił zbrojnych pod pretekstem ochrony mniejszości narodowej, która - powiedzmy to jasno - nie jest na Ukrainie prześladowana, jest prawnie niedopuszczalne i politycznie niebezpieczne - stwierdzi.

Ukraina padła ofiarą rosyjskiej agresji. Pod pretekstem obrony praw mniejszości Rosja zajęła Krym, a dziś destabilizuje wschodnią Ukrainę. Działania Moskwy stoją w sprzeczności z zasadami prawa międzynarodowego - dodał.

To, co działo się na Krymie, było wojną, choć dziwną. Mało było strzałów czy wybuchów, a rosyjscy żołnierze nie nosili na mundurach dystynkcji. Panowała jednak atmosfera strachu i przymusu - powiedział Sikorski w trakcie wystąpienia w Sejmie.

Dodał, że oprócz "dziwnej wojny na Ukrainie i wokół Ukrainy", toczy się także wojna informacyjna o zasięgu globalnym.

Polska jest oskarżana o czyny czy zamiary, które nie mieszczą się w naszych głowach. Słyszeliśmy ostatnio o polskich bojownikach walczących na Ukrainie, obozach szkoleniowych dla ukraińskiej opozycji w naszym kraju, a nawet zamiarach ogłoszenia autonomii przez polską mniejszość na Ukrainie. Redakcje rozpowszechniające te sensacje muszę rozczarować: w waszych doniesieniach nie ma nawet cienia prawdy - powiedział szef MSZ.

"Gdy Rosja współpracuje, cieszymy się z tego"

Gdy Rosja współpracuje ze światem i szanuje jego reguły, cieszymy się z tego i jesteśmy pierwsi do współpracy. Natomiast gdy Rosja anektuje terytoria sąsiadów i grozi im przemocą, szybko wyciągamy wnioski. Powiem więcej: pierwsi ucieszymy się, gdy Rosja zejdzie z drogi agresji" - powiedział.

Nie mamy w sobie tyle pychy, by sądzić, że jeśli jakiś polski polityk tupnie nogą lub poszarżuje kwiecistą publicystyką, to Rosja się od tego zmieni - dodał Sikorski.

W przeciwieństwie do głosów, które płyną z Kremla, Zachód, w tym Polska, nigdy nie dążył do wykluczenia Rosji ze wspólnoty międzynarodowej. Przeciwnie, przez wiele lat podejmowaliśmy zabiegi, by rozwijać z nią stosunki za pomocą licznych instytucji i instrumentów: Rady Europy, OBWE, Światowej Organizacji Handlu czy Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych - podkreślił szef MSZ.

Wystąpieniu Sikorskiego przysłuchują się m.in. prezydent Bronisław Komorowski i premier Donald Tusk, obecni są również przedstawiciele korpusu dyplomatycznego. Po wystąpieniu szefa polskiej dyplomacji planowana jest ośmiogodzinna debata.

(abs)