Lech Majewski szef jury krakowskiego festiwalu OFF Plus Camera obejrzał już połowę konkursowych filmów i dość zaskakująco ocenił reżyserów, którzy zaczynają swoją filmową drogę. "W filmach widzę trochę niebezpieczny trend" - przyznał w rozmowie z Barbarą Zielińską.

REKLAMA

Wszedł pan już w rolę? Dobrze jest pan obsadzony w roli jurora i dobrze się pan czuje?

Wydaje mi się, że każdy człowiek jest bezustannym jurorem codziennie w wielu sprawach, od oceny obiadu po ocenę programu telewizyjnego. Ta cywilizacja stworzyła "jurorowanie" jako namiętność współczesności.

Tu pan dostał komplet, który musi pan ocenić. Czy w tych filmach, które pan oglądał, rzeczywiście widać jakiś trend, kierunek, to wytyczanie drogi, które powinien pan ocenić i powiedzieć, że "to jest właśnie to, co moim zdaniem ma szansę powodzenia w przyszłości"?

Ja widzę trochę taki niebezpieczny trend, polegający na tym, że głównym bohaterem jest młody człowiek, którego rzuciła kobieta. I on w związku z tym chodzi taki rozdarty, rozmazany, rozpłakany. I w związku z tym się zaczyna mścić na innych kobietach. I to trochę jest taka mizantropia niedojrzałego faceta.

Ale faceci w dzisiejszych czasach są trochę niedojrzali i to wiemy nie od dzisiaj, że już był taki Robert Bly, który stworzył taką analizę tej sytuacji, która się nazywa "Żelazny Jan". Taka książka powstała mówiąca o tym, że niestety ojcowie nie wychowują synów. Więc w związku z tym synowie są bardziej niedojrzali.

To są filmy młodych ludzi, więc nie ulega wątpliwości, że one będą się właśnie zajmowały takim okresem. Ale trochę to jest taka postawa, że "należy mi się cały świat, ja jestem chodzącym ideałem, właściwie wszyscy powinni paść na kolana i mnie podziwiać, a szczególnie płeć przeciwna". Trochę taka postawa jest reprezentowana. Chociażby podświadomie, czuć coś takiego.

Mówiąc językiem Kierkegaarda, bardzo rzadko widzimy postawę etyczną, na ogół jest to postawa estetyczna. Jak na dzień dzisiejszy jest jeden film, który się tak trochę bardziej wybija i to zdecydowanie. Ale nie mogę oczywiście o tym mówić. A poza tym też rzeczywiście chcę do końca być nieoceniający - oceniający. Chcę być otwarty. Nie chcę sobie tej zapadni w głowie uruchomić, że "ok, podjąłem wybór" i na tym właściwie nie muszę oglądać reszty.