"Lokomotywy są całkowicie pogniecione. To praktycznie jest złom" - mówi pan Paweł, który pomagał poszkodowanym w katastrofie kolejowej w Szczekocinach w Śląskiem. W rozmowie z dziennikarzem RMF FM dodaje, że dwa pociągi zderzyły się czołowo. Według niego, wśród rannych są także obcokrajowcy.

REKLAMA
Zobacz również:

Kilka minut po wypadku skontaktowaliśmy się z panem Pawłem, który był jedną z pierwszych osób na miejscu wypadku. Mężczyna pomagał rannym - woził ich do miejscowej szkoły. Oto, co powiedział w rozmowie z dziennikarzem RMF FM:

Czy jest pan w tej chwili na miejscu wypadku?

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

W tej chwili będę dojeżdżał, ponieważ wozimy pasażerów do szkoły mieszczącej się w Goleniowach. Żeby ciepło im było. Tam mają posiłek jakiś, gorącą herbatę na miejscu. W tej chwili jest tam kilkanaście jednostek straży pożarnej i pogotowia. Rozcinają, ponieważ dwie przednie lokomotywy są bardzo sczepione ze sobą.

Proszę opisać miejsce wypadku. Co pan tam widział?

Dwa pociągi prawdopodobnie były na jednym torze. Zderzenie jest czołowe. Jedna lokomotywa leży na boku w rowie, zsunęła się z nasypu, druga lokomotywa praktycznie też leży na niej, są pogniecione. Z zeznań świadków, których tu przewoziłem - są ofiary śmiertelne. No, jest nieciekawie, w każdym razie.

Ile zniszczonych wagonów pan widział?

W pierwszych pociągach, to około tak trzech pierwszych wagonów jest zniszczonych, te pozostałe są raczej nietknięte. Tak jak mówię, z zeznań świadków wynikało, że znalazły się na jednym torze, jeden pociąg zaczął zwalniać, drugi też, no ale nie zdążyły, no i po prostu zderzenie czołowe, pogniecione są. Lokomotywy - to praktycznie jest złom - pogniecione całkowicie.

Czyli według pana informacji to było zderzenie.

Tak, zderzenie dwóch pociągów. Na pewno, ponieważ te pierwsze lokomotywy są bardzo zmiażdżone, więc to nie było zwykłe wykolejenie.

Gdzie dokładnie doszło do katastrofy, czy może pan opisać to miejsce?

To jest poza miastem. Obok 5-tysięcznych Szczekocin, około dwóch kilometrów za miastem. Tu jest obok taka miejscowość mała - Chałupki.

Ilu jest pasażerów koło pociągu, ilu osobom państwo pomogliście?

W tym momencie tych pasażerów było całkiem sporo. Trudno mi jest policzyć. W każdym razie i obcokrajowcy są, bo i osoby ciemnoskóre przewoziłem. To raczej są studenci, bo jeden z tych pociągów jest relacji Kraków-Warszawa. Tych pasażerów było dosyć sporo. Sołtys tej wsi też udzielił pomocy, udostępnił ciepłe mieszkanie, herbatę również, jakieś tam napoje. Wiadomo, każdy pomaga jak może, bo wiadomo stało się nieszczęście.

Akcja ratunkowa na miejscu katastrofy w Szczekocinach
Akcja ratunkowa na miejscu katastrofy w Szczekocinach
Akcja ratunkowa na miejscu katastrofy w Szczekocinach
Akcja ratunkowa na miejscu katastrofy w Szczekocinach
Akcja ratunkowa na miejscu katastrofy w Szczekocinach
Akcja ratunkowa na miejscu katastrofy w Szczekocinach
Akcja ratunkowa na miejscy katastrofy
Akcja ratunkowa na miejscu katastrofy
Akcja ratunkowa na miejscu katastrofy
Akcja ratunkowa na miejscu katastrofy

Pasażer pociągu: Lataliśmy po przedziale jak torby

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

"Pamiętam tylko, że poleciałem na osobę, która była przede mną. Zgasło światło" - mówi pasażer jednego z pociągów, które zderzyły się w Szczekocinach koło Zawiercia w woj. śląskim. "Lataliśmy po przedziale jak torby. Słychać było zgniatany metal. Modliliśmy się, żeby nas nie przerzuciło" - dodaje mężczyzna, który w katastrofie nie odniósł większych obrażeń.