Rozbierane do naga i sprzedawane tym, którzy oferują najwyższą cenę - tak traktowane są kobiety, które są porywane przez dżihadystów z Państwa Islamskiego. Te, które uznawane są za najładniejsze, są sprzedawane dla dowódców ugrupowania, a później w brutalny sposób wykorzystywane seksualnie. O przerażających praktykach stosowanych wobec jazydzkich kobiet alarmuje ONZ.

REKLAMA

Według obserwatorów Organizacji Narodów Zjednoczonych kobiety, które są uprowadzane przez bojowników z Państwa Islamskiego traktowane są jak bydło na targowiskach.

Ich piekło zaczyna się w rodzinnych wioskach - islamiści, którzy napadają na miasteczka, najpierw przeprowadzają wstępną selekcję. Kobiety są rozbierane do naga, a później przechodzą upokarzający test na dziewictwo. Te, które uznane zostaną za najładniejsze i "czyste" są najczęściej wysyłane do opanowanego przez Państwo Islamskie miasta Al-Rakka i tam wystawiane na aukcjach.

Jak relacjonuje Zainab Bangura, specjalna wysłanniczka ONZ, gdy znajdzie się "nabywca", który oferuje najwyższą cenę, traktuje kobiety (najczęściej kupuje kilka) jak własność. Niemal zawsze kobiety są później w brutalny sposób wykorzystywane, gwałcone i torturowane. Banguara twierdzi, że gdy kobieta nie chce się poddać, często jest zabijana - opisuje przy tym przypadek młodej jazydki, która nie chcąc ulec i poddać oprawcy została spalona żywcem.

Horror kobiet nie kończy się jednak nawet wtedy, gdy już zostały w przerażający sposób wykorzystane i upokorzone. Najczęściej "właściciel" decyduje się sprzedać kobietę, która nie jest już w stanie zaspokoić jego potrzeb. W ten sposób zmaltretowana niewolnica ponownie trafia na aukcję. I ponownie przechodzi piekło.

Dżihadyści nie oszczędzają nawet ciężarnych kobiet i małych dziewczynek.

Wiele z uprowadzonych kobiet, chcąc się wyrwać z gehenny, popełnia samobójstwo. Islamiści nakazali im więc ściąganie z głów chust, ponieważ to najczęściej one były wykorzystywane przez nie do odbierania sobie życia.

Liesl Gerntholtz, dyrektor ds. praw kobiet w Human Rights Watch twierdzi, że te kobiety, którym udało się uciec niemal z całą pewnością nie będą mogły wrócić do normalnego życia. Jak dodaje, powinny one być leczone z powodu niewyobrażalnej traumy. U ogromnej części z nich pojawia się zespół stresu pourazowego. Niestety, pomoc psychologiczna w rejonach ogarniętych konfliktem nie istnieje. Kobiety zdane są więc same na siebie. Często wybierają opcję ostateczną i - nawet odzyskując wolność - odbierają sobie życie.