Zeznania Ryszarda Sobiesiaka w prokuraturze różnią się od tego, co politycy Platformy powiedzieli komisji śledczej - ujawnia "Rzeczpospolita". Gazeta dotarła do treści zeznań biznesmena z branży hazardowej, które złożył 6 stycznia w warszawskiej Prokuraturze Okręgowej. Sobiesiak zeznawał trzy godziny.
Z wyjaśnień "króla hazardu" szczególnie niezadowoleni mogą być były wicepremier Grzegorz Schetyna, były minister sportu Mirosław Drzewiecki i ich współpracownik Marcin Rosół. To właśnie były szef gabinetu ministra Drzewieckiego wyłania się z zeznań Sobiesiaka jako możliwe źródło przecieku o akcji CBA.
Podczas spotkania w sierpniu 2009 roku Rosół miał zasugerować córce Sobiesiaka, by nie ubiegała się o pracę w Totalizatorze Sportowym, bo pojawiły się donosy na jej ojca. Ta rozmowa odbyła się prawdopodobnie 24 sierpnia w kawiarni "Pędzący królik". Dzień później - jak podaje "Rzeczpospolita" - Sobiesiak próbował dodzwonić się do Zbigniewa Chlebowskiego i Mirosława Drzewieckiego, ale oni nie odbierali telefonów.
Przed komisją śledczą Grzegorz Schetyna zeznał, że zna się z Sobiesiakiem od 2003 roku. Tymczasem biznesmen w prokuraturze przedstawił inną wersję. Powiedział, że zna Drzewieckiego i Schetynę od 20 lat.
Kolejne rozbieżności pomiędzy zeznaniami Sobiesiaka i polityków Platformy koncentrują się wokół osoby byłego ministra sportu. Podczas przesłuchania w prokuraturze biznesmen miał zaprzeczyć, że namawiał Drzewieckiego, by dał jego córce pracę w Totalizatorze Sportowym.
Sobiesiak został wezwany na przesłuchanie przed komisją śledczą na 11 lutego, a jego córka - na 19 lutego. Marcin Rosół powinien stawić się w Sejmie 18 lutego. Politycy Platformy już zeznawali przed komisją, ale nie przesłuchała ich jeszcze prokuratura.