Polska prokuratura nie wie, przeciwko komu konkretnie toczy się w Rosji śledztwo w sprawie głośnej kradzieży kart bankowych Andrzeja Przewoźnika. Karty zniknęły z miejsca katastrofy prezydenckiego tupolewa. Co więcej, polscy śledczy nie wiedzą nawet, czy taka sprawa jest prowadzona. Mimo że w mediach pojawiły się nazwiska rosyjskich żołnierzy, którzy wypłacili pieniądze ze skradzionych kart.

REKLAMA

Informacje dla śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie nie mają żadnego znaczenia. Polscy prokuratorzy wysłali do Rosjan dwa wnioski o pomoc prawną. Jeden dotyczył potwierdzenia, czy w sprawie jest prowadzone postępowanie karne, a jeśli tak, to przeciwko komu. Na ten wniosek nie ma rosyjskiej odpowiedzi. Co jednak ciekawe - Rosjanie zrealizowali drugi z wniosków. W ostatnich dniach przesłali do Warszawy protokoły sporządzone na podstawie zapisu kamery umieszczonej koło bankomatu, z którego wypłacano pieniądze Andrzeja Przewoźnika. Do śledczych trafiła też płyta z zapisem kamery. Lada dzień ma być badana przez ekspertów z Komendy Stołecznej Policji.

Przypomnijmy. Między 10 a 12 kwietnia z kart kredytowych sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa dokonano 11 wypłat. Złodzieje ukradli około 6 tysięcy złotych, które wydali na jedzenie i alkohol.