Dwóch zawodników z piątki: Maciej Kot, Dawid Kubacki, Klemens Murańka, Jan Ziobro i Piotr Żyła weekendowe mistrzostwa świata w lotach narciarskich obejrzy z trybun. Decyzja w tej sprawie zapadnie po treningu zaplanowanym na godz. 14:30. Pewny występów w Harrachovie jest lider Pucharu Świata i dwukrotny mistrz olimpijski Kamil Stoch.

REKLAMA

Trener Łukasz Kruczek zabrał do Czech szóstkę zawodników, mimo że w piątkowo-sobotnim konkursie indywidualnym możemy wystawić tylko czwórkę. Trener chciał jednak przekonać się na miejscu, jak jego podopieczni radzą sobie na mamucie.

Ja w Harrachovie nie skakałem jeszcze nigdy - mówi RMF FM Jan Ziobro. Mamuty ogólnie są specyficzne. Jest grono zawodników, którzy w Pucharze Świata nie punktują, a na tych największych skoczniach latają aż miło. To trochę inna dyscyplina, niż skoki. Trzeba szybko przelecieć nad bulą, a noszenie łapie się właściwie dopiero na dole skoczni - opowiada zawodnik, który na początku tego sezonu przebojem wdarł się do kadry.

Zawsze w sezonie oczekuje się z utęsknieniem na loty narciarskie - dodaje Piotr Żyła. To jest coś bardziej ekstremalnego, od razu czuje się więcej adrenaliny, ale i z samego skoku jest więcej przyjemności, bo trwa on znacznie dłużej - mówi Żyła, który razem z Kamilem Stochem jest rekordzistą Polski w długości skoku. W różnych sezonach obaj skakali w Vikersund 232,5 metra.

W normalnych okolicznościach Żyła byłby drugim, obok Stocha, pewniakiem do występu w mistrzostwach świata. Jednak w ostatnich tygodniach głównie zawodził, więc na dzisiejszym treningu będzie bił się o miejsce w drużynie. W zaplanowanych na godz. 17 kwalifikacjach wystartuje już tylko czterech Polaków. A tym, którzy nie załapią się do konkursu indywidualnego, pozostanie nadzieja, że przed niedzielnym konkursem drużynowym trener Łukasz Kruczek zechce dokonać w składzie roszad.

Kacper Merk, MRod