Charlotte Kalla została uznana przez skandynawskie media za bohaterkę dzisiejszego biegu na dochodzenie na 15 kilometrów techniką dowolną w ramach Tour de Ski. Szwedzka biegaczka narzuciła potworne tempo i pomogła Norweżce Therese Johaug gonić prowadzącą Justynę Kowalczyk. Dzięki temu wiceliderka klasyfikacji generalnej ciągle może walczyć z Polką o zwycięstwo w całym cyklu.

REKLAMA

Sama Johaug powiedziała na mecie, że "bieg Kalli był rakietowy". Bardzo dziękuję jej za pomoc w tak znacznym zmniejszeniu straty do Kowalczyk. Przed startem byłam ogromnie zdenerwowana, lecz teraz jestem już spokojna. Następne dwa etapy klasykiem muszę rozegrać wyjątkowo rozważnie z "zimną głową" i nie poddawać się emocjom tak, aby wyczekać do decydującego starcia na ostatnim etapie - przyznała.

Równie zadowolony był trener Norweżek Egil Kristiansen. Przyznał, że jest zdumiony tym, co się działo w ostatniej części rywalizacji. Liczyliśmy na "remis". Sukcesem miało być utrzymanie 50-sekundowej straty do Kowalczyk i ten wynik jest po prostu świetny - ocenił.

Biegła jak rakieta

Pod wrażeniem formy Kalli była norweska telewizja publiczna NRK. Dopiero, gdy - biegnąc jak rakieta i ciągnąc za sobą Kristin Stoermer Steirę - dołączyła do samotnie goniącej Kowalczyk Johaug, bieg nabrał nowego i nieoczekiwanego tempa - skomentowała jej występ stacja.

Kanał TV2 podkreślił z kolei, że "tylko dzięki wielkiej szwedzkiej pomocy Johaug niespodziewanie poczuła niezwykle blisko zapach zwycięstwa w całym TdS". Biegła samotnie przez większą część dystansu, tylko nieznacznie zmniejszając stratę do Kowalczyk, lecz dopiero gdy nagle powstało norwesko-szwedzkie trio, sprawy przybrały bardzo korzystny dla niej obrót.

Równie pozytywnie o postawie Szwedki napisały w swoich relacjach dzienniki "Verdens Gang" i "Aftenposten". Fenomenalna Kalla, biegnąc jak Fantomas, pociągnęła Johaug i Steirę jak na lince holowniczej i strata do odwiecznej rywalki znacznie się zmniejszyła - do tego stopnia, że wielkie marzenie Norwegii o pierwszym wygraniu TdS jeszcze nigdy w historii tej imprezy nie było tak bliskie spełnienia - oceniła w relacji pierwsza z gazet.

"Charlotte była dziś potworem na nartach"

Kalla zebrała także same komplementy od swoich rodaków. Komentatorzy szwedzkiej telewizji publicznej SVT stwierdzili, że był to jeden z najlepszych występów w jej karierze. Superbieg Kalli. Charlotte była dzisiaj prawdziwym potworem na nartach. To był jej życiowy start - podsumowali.

To był nieprawdopodobny i potworny bieg Charlotty, która nie tylko nieoczekiwanie odrobiła stratę do Johaug, ale jeszcze na finiszu ją "załatwiła", przesuwając się z siódmej pozycji na rewelacyjną drugą w punktacji generalnej TdS - napisał z kolei dziennik "Expressen".

Oceniając nie miejsca na mecie, lecz czas, to Kalla pokonała światową elitę, w tym nadczłowieka Justynę Kowalczyk aż o 1.17 minuty. Nikt przed startem nie wierzył w możliwość aż takiej przewagi, tak jak niewiarygodne teraz wydaje się zwycięstwo w TdS, chociaż... miejsce na podium raczej na nią czeka - dodał "Aftonbladet".

Szwedzkie media przypominają, że "rzeczy z pozoru niemożliwe w sporcie bardzo często stają się właśnie możliwe" i że Kalla to "nie byle kto", tylko zwyciężczyni pierwszej edycji TdS w 2007 roku.

Kowalczyk nie oddała prowadzenia

W czwartek we włoskim Toblach triumfowała Justyna Kowalczyk. Polka o 18,3 sekundy wyprzedziła Kallę i w klasyfikacji generalnej ma nad nią 23,3 sekundy przewagi. Trzecie miejsce zajęła Johaug - 18,7 sekundy straty.