Wstrząs o sile 7,1 stopni w skali Richtera zanotowano w Japonii. Wcześniej informowano o dwóch o sile 7,4. Wstrząsy wystąpiły o godzinie 23.32 (godzina 16.32 czasu polskiego). Wydano ostrzeżenie o tsunami. Po godzinie odwołano je. W prefekturze Miyagi jest wielu rannych. W Sendai doszło do wielu pożarów oraz wycieków gazu. W Tokio przez około minutę trzęsły się budynki.

REKLAMA

Wstrząsy wystąpiły w prefekturach Miyagi oraz Iwate. Epicentrum znajdowało się ok. 65 km od miasta Sendai w prefekturze Miyagi oraz ok. 115 km od Fukushimy. Hipocentrum wstrząsu było na głębokości 49 km.

Według geofizyka Paul Caruso ze służby geologicznej USA (USGS), hipocentrum wstrząsów znajdowało się na podobnej głębokości i na tym samym terenie, co podczas trzęsienia 11 marca br. Wstrząsy uznano za jedne z najsilniejszych z ponad tysiąca wstrząsów wtórnych.

Według japońskiej agencji bezpieczeństwa nuklearnego, w elektrowni atomowej Onagawa w prefekturze Miyagi nie działają dwie z trzech jednostek zasilania zewnętrznego. Ponadto firma Tohoku Electric Power Co. podała, że uszkodzone zostało zewnętrzne zasilanie w reaktorze nr 1 elektrowni Higashidori. Do chłodzenia basenu ze zużytymi prętami paliwowymi wykorzystywany jest tam generator awaryjny.

Problemów nie odnotowano w siłowni w prefekturze Ibaraki, zamkniętej po marcowym trzęsieniu, oraz w elektrowniach w prefekturze Fukushima. Nie zaobserwowano tam wzrostu radioaktywności - poinformowała zarządzająca siłowniami firma Tokyo Electric Power Co. (TEPCO). Z elektrowni Fukushima I i Fukushima II ewakuowano łącznie dziewięciu pracowników. Po trzęsieniu wznowiono prace w uszkodzonej Fukushimie I.

W całym regionie nie ma prądu. W Miyagi zamknięte są wszystkie autostrady.

W trzęsieniu ziemi i tsunami sprzed miesiąca zginęło prawie 13 tysięcy osób, drugie tyle uważane jest za zaginione.