Polska udzieli wszelkiego wsparcia, żeby znaleźć i osądzić sprawców wczorajszego zamachu w Afganistanie, w którym zginęło pięciu polskich żołnierzy - zapowiada szef MON Tomasz Siemoniak. Zapewnił, że resort obrony pomaga rodzinom poległych.

REKLAMA

Minister uczestniczył w Ghazni w ceremonii pożegnania pięciu polskich żołnierzy, którzy zginęli w Afganistanie. Siemoniak powiedział, że czuje się szczególnie związany z obecnym polskim kontyngentem. Począwszy od ćwiczeń w Bemowie Piskim, przez pożegnanie, poprzez wizytę w październiku, kiedy zaczynaliście służbę, i też przez wzruszające spotkanie z waszymi rodzinami kilka dni temu w Elblągu, gdzie mieliśmy okazję połączyć się przez satelitę. Wówczas wydawało się, że nic nie zmąci atmosfery spokoju i świąt. Stała się tragedia. W Polsce wszyscy są myślami z wami - powiedział Siemoniak.

Tomasz Siemoniak, Paweł Graś i Donald Tusk podczas międzylądowania w bazie Bagram
Tomasz Siemoniak, Paweł Graś i Donald Tusk podczas międzylądowania w bazie Bagram
Paweł Graś i Donald Tusk podczas międzylądowania w bazie Bagram
Helikopter Black Hawk 2 z premierem Tuskiem na pokładzie podczas przelotu do bazy Ghazni
Donald Tusk i minister Siemoniak podczas spotkania z polskimi żołnierzami w bazie Ghazni
Paweł Graś i Donald Tusk podczas międzylądowania w bazie Bagram
Donald Tusk w bazie Ghazni
Donald Tusk podczas spotkania żołnierzami
Donald Tusk podczas spotkania żołnierzami
Donald Tusk i minister Siemoniak podczas spotkania z polskimi żołnierzami w bazie Ghazn

Jak podkreślił, to największa tragedia w historii naszych misji zagranicznych. Zrobimy wszystko i wszelkiego wsparcia też z Warszawy udzielimy, żeby znaleźć tych bandytów i ich osądzić. Od wczorajszego wieczora pomagamy rodzinom, tak żeby ta pomoc była szybka, wysoka i skuteczna - dodał minister.

Życzę wesołych świąt mimo wszystko (...) i do zobaczenia, tak jak tutaj stoimy, na rynku w Giżycku, tam gdzie się żegnaliśmy - powiedział szef MON.

Wczoraj pod pojazdem, którym jechał polski patrol, wybuchła mina pułapka. Zginęło pięciu żołnierzy. Wybuch pod ich transporterem nastąpił, gdy patrol zbliżał się do drogi Highway 1 - głównej drogi łączącej Kabul z Kandaharem.

Do zamachu przyznali się afgańscy talibowie w wiadomości SMS wysłanej do agencji AFP przez ich rzecznika, Zabihullaha Mudżahida. Twierdzili, że celem ataku był polski konwój. Zweryfikowanie tej wiadomości nie jest możliwe.