Z amerykańskich dokumentów wywiadowczych, które niedawno wyciekły do sieci, dowiadujemy się kolejnych ciekawych rzeczy. Agencja Reutera ujawniła, że Serbia - kraj uznawany za sojusznika Rosji i jedno z nielicznych europejskich państw, które odmówiło nałożenia sankcji na Moskwę - zgodziła się na przekazanie broni Ukrainie lub już ją dostarczyła.

REKLAMA

Dokument, w którym zestawiono odpowiedzi rządów 38 krajów europejskich na prośby Ukrainy dotyczące szkolenia wojskowego i dostarczania broni, jest jednym z dziesiątek niejawnych materiałów wywiadowczych, które w ostatnim czasie wyciekły do sieci.

Wynika z niego, że Serbia odmówiła szkolenia sił ukraińskich, ale zobowiązała się do wysłania broni lub już ją przekazała. Jest tam ponadto stwierdzenie, że "Serbia ma wolę polityczną i zdolności militarne, by w przyszłości dostarczać broń Ukrainie".

Na dokumencie widnieją oznaczenia "tajne" i "NOFORN" (not for release to foreign nationals - przyp. red.), co sprawia, że nie może on być rozpowszechniany wśród obcych wywiadów i sił zbrojnych. Dokument jest datowany na 2 marca i opatrzony pieczęcią biura Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, najwyższego organu władzy wykonawczej w amerykańskich siłach zbrojnych.

Agencja Reutera, która ujawniła zapisy dokumentu, poinformowała, że do treści pisma nie odniosło się ani biuro prezydenta Serbii Aleksandra Vučicia, ani ambasada Ukrainy w Serbii, ani Pentagon. Dziennikarze podkreślili, że "nie mogli samodzielnie zweryfikować autentyczności dokumentu".

Doniesienia na temat dostarczania broni Ukrainie przez Serbię pojawiły się już wcześniej. O oficjalne wyjaśnienie rzekomych dostaw zwróciło się do władz w Belgradzie rosyjskie MSZ.

Podczas wizyty w Katarze 5 marca serbski prezydent zapewniał, że "jego kraj nie eksportował żadnej broni ani amunicji zarówno do Rosji, jak i na Ukrainę".

Serbia balansuje między Wschodem a Zachodem

Serbia od dłuższego czasu stara się balansować między Wschodem a Zachodem, zarówno w kontekście geopolitycznym, jak i gospodarczym. Belgrad od pierwszego dnia rosyjskiej inwazji na Ukrainę unikał sprzymierzenia się ze Stanami Zjednoczonymi i Unią Europejską w sprawie nakładania sankcji na Rosję. To sprawiło, że serbskie władze znalazły się pod międzynarodową presją, by zerwały więzi z Moskwą i uniezależniły się od niej energetycznie.

Serbia - wraz z Węgrami - nadal oficjalnie wyróżnia się stanowiskiem wobec Rosji. Serbskie narodowe linie lotnicze utrzymywały połączenia z Rosją, a sam Belgrad jest celem podróży Rosjan, którzy uciekają przed polityką władz na Kremlu. Trzeba do tego dodać przeprowadzony latem ubiegłego roku sondaż wśród serbskich obywateli, z którego wynika, że Putin jest ich ulubionym światowym przywódcą.

Powodem, dla którego Serbia sprzeciwia się nakładaniu sankcji na Rosję, jest wsparcie, jakiego Moskwa udziela Belgradowi w kontekście nieuznania niepodległości Kosowa. To kwestia, która łączy oba kraje. Serbia uważa Kosowo za kolebkę swojej narodowości - podobnie jak Putin postrzega Ukrainę - a uznanie jego suwerenności to w oczach Serbów największa przeszkoda do spełnienia celu, jakim jest przystąpienie do UE - zauważa Bloomberg.