Nie ma pośpiechu, niebawem zostanie opublikowana. Nie zgubiła się - tak o ustawie o Sądzie Najwyższym, która przywraca sędziów odesłanych w stan spoczynku, mówi minister Jacek Sasin, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów. Ustawa została podpisana przez prezydenta w ostatnim możliwym terminie - trzynaście dni temu - do tej pory nie została wydrukowana. Nie może więc zacząć obowiązywać.

REKLAMA

Przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin zapewnił, że ustawa o Sądzie Najwyższym, przywracająca sędziów, którzy wcześniejszą nowelizacją zostali emerytowani, czeka na publikację w Dzienniku Ustaw. Długi czas czekania na publikację tłumaczy spiętrzeniem w końcu roku prac legislacyjnych.

Przekonuje, że decydują kwestie techniczne oraz że pierwszeństwo mają te przepisy, które muszą wejść w życie 1 stycznia 2019 roku. Nie ma tutaj żadnego drugiego dna - zapewnia. Sasin twierdzi, że nie zostały przekroczone żadne terminy, ponieważ na publikację Rządowe Centrum Legislacji ma 10 dni.

Podpisana przez prezydenta nowelizacja dotyczy przepisów ustawy o SN z grudnia 2017 roku, która weszła w życie 3 kwietnia 2018 roku. Zgodnie z nowelą, sędzia SN albo sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego, który przeszedł w stan spoczynku po ukończeniu 65. roku życia na podstawie obecnych przepisów, z dniem wejścia w życie tej nowelizacji powraca do pełnienia urzędu na stanowisku zajmowanym 3 kwietnia 2018 roku. Służbę na stanowisku sędziego SN albo sędziego NSA uważa się za nieprzerwaną - głosi nowelizacja.

Sędziowie ci, mogą jednak pozostać w stanie spoczynku, jeśli w terminie 7 dni od dnia wejścia w życie nowelizacji złożą oświadczenie, że mają taką wolę; oświadczenie ma być składane prezydentowi za pośrednictwem Krajowej Rady Sądownictwa.

Nowela zakłada też, że jeśli na jej podstawie do pełnienia urzędu w Sądzie Najwyższym powrócił sędzia, który zajmował stanowisko I prezesa SN lub prezesa SN, kadencję uważa się za nieprzerwaną. Regulacje dotyczą I prezes SN Małgorzaty Gersdorf oraz dwóch prezesów Izb SN - Stanisława Zabłockiego i Józefa Iwulskiego.

Ustawa we wcześniejszym kształcie była krytykowana przez Komisję Europejską. KE zarzucała władzom w Warszawie, że poprzez zmiany chce zastąpić sędziów, podważając tym samym niezależność Sądu Najwyższego. Polski rząd odpierał takie twierdzenia, podkreślając, że ma prawo do przeprowadzania reform.