Rząd rezygnuje z dalszych prób podnoszenia kar za nienoszenie maseczek i niestosowanie obostrzeń covidowych - ustalili dziennikarze RMF FM. Jeszcze tydzień temu politycy PiS chcieli wprowadzić aż czterokrotną podwyżkę mandatów. W ostatni wtorek nie zgodził się jednak na to Sejm.

REKLAMA

W tej chwil za brak maseczki, jedzenie w kinie, czy nieprzestrzeganie dystansu policjant może nałożyć od 20 do 500 złotych mandatu - i tak zostanie, chociaż Prawo i Sprawiedliwość chciało podwyżek tych kar. Złożyło w Sejmie projekt, który zakładał, że maksymalna kara wzrośnie z 500 do aż 2000 złotych.

Teraz jednak ten pomysł rządzący porzucili. Członkowie rządu tłumaczą, że koszty polityczne tej zmiany byłyby za duże.

Wielu obywateli by tego nie zaakceptowało, a i groziłoby to kolejnym pęknięciem w Zjednoczonej Prawicy.

W ostatni wtorek Sejm głosował nad głośną ustawą, w której znajdował się zapis o pozywaniu współpracowników za zarażenie w miejscu pracy. Do tej ustawy była - na końcu - dopisana także podwyżka mandatów za łamanie covidowych zakazów z 500 do 2 tysięcy złotych. Projekt ustawy covidowej, którego bronił w Sejmie prezes PiS Jarosław Kaczyński, został ostatecznie odrzucony przez sejmową większość.

Ministerstwo Zdrowia apelowało o to, by jednak wrócić do pomysłu podnoszenia mandatów. Nie zgodziły się na to władze Prawa i Sprawiedliwości.

Nowej ustawy covidowej nie będzie

Do końca epidemii nowych narzędzi już nie będzie. Otwarcie mówił o tym wicemarszałek Ryszard Terlecki. Przekonywał, że PiS nie zamierza ciągle walczyć z opozycją. Do odrzucenia projektu doszło jednak głównie z winy posłów Zjednoczonej Prawicy. W klubie PiS-u niezgodnie z wolą prezesa Kaczyńskiego głosowało 77 parlamentarzystów.

Odrzucona przez Sejm o testowaniu pracowników pod kątem zakażenia SARS-CoV-2 autorstwa posłów PiS, umożliwiała pracownikom nieodpłatne testowanie w kierunku SARS-CoV-2, a pracodawcom żądanie informacji o negatywnym wyniku tego testu. Pracownicy, którzy wykonaliby test i zachorowali na Covid-19 i istniałoby uzasadnione podejrzenie, że mogło do tego dojść w miejscu pracy, mogliby domagać się odszkodowania od pracownika, który nie poddał się diagnozowaniu.