​Polscy eurodeputowani zarabiają ponad 7 tys. euro miesięcznie i otrzymują 300 euro dziennej diety. Dochodzą do tego także pokaźne sumy na funkcjonowanie biur w kraju oraz biur w Brukseli i Strasburgu, na pensje dla asystentów i opłacenie ekspertów - w sumie ponad 24 tys. euro (20 tys. na pensje i ekspertów i 4 tys. na biura).

REKLAMA

Obecnie europosłowie wszystkich krajów UE zarabiają tyle samo, chociaż nie zawsze tak było. Pierwsi polscy eurodeputowani zarabiali tyle samo, co posłowie na Sejm, a pensje otrzymywali z budżetu państwa. W porównaniu z innymi nie były to duże kwoty. Przykładowo, eurodeputowani z Włoch zarabiali wówczas aż 12 tysięcy euro.

Dopiero w 2009 roku pensje ujednolicono i europosłowie z wszystkich krajów otrzymują z unijnej kasy tyle samo. Skorzystali m.in. Polacy, Litwini i Węgrzy. Stracili natomiast Włosi, którym rząd do tej pory wyrównuje pensje z budżetu do 12 tys.

Zgodnie z przyjętym wówczas statutem europosła (art. 29) polski rząd mógł jeszcze podczas tej kadencji obniżyć pensje polskich eurodeputowanych do stawek, które otrzymują posłowie na Sejm, ale musiałby im wypłacać je z budżetu państwa. W dodatku Polacy zarabialiby wtedy najmniej z wszystkich eurodeputowanych Unii Europejskiej, bo żaden kraj z tej możliwości nie skorzystał. Był to okres przejściowy przyznany w 2009 roku na dwie kadencje.

1. Państwa Członkowskie mają prawo wprowadzić dla posłów wybranych w ich krajach uregulowania odbiegające od postanowień niniejszego Statutu w zakresie wynagrodzeń, odpraw przejściowych, świadczeń emerytalnych i rent rodzinnych na okres przejściowy, który nie może przekraczać czasu trwania dwóch kadencji Parlamentu Europejskiego.

2. Uregulowania te dają posłom prawa przynajmniej równe prawom posłów do odpowiednich parlamentów narodowych.

3. Płatności tych dokonuje się z budżetu odpowiedniego Państwa Członkowskiego.

4. Uregulowania te nie mają wpływu na prawa posłów wynikające z art. 18 do 22 niniejszego Statutu.

(abs)