Rosjanie nadal nie robią nic, aby osłonić wrak prezydenckiego tupolewa. Tylko obiecują, że zabezpieczą szczątki maszyny rozbitej w katastrofie 10 kwietnia. Co więcej, na zdjęciach z lotniska w Smoleńsku widać mocno niepełny obraz poskładanej maszyny, brakuje m.in. kokpitu Tu-154M. Co stało się z tym elementem samolotu?
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Polskie media cytowały naocznego świadka katastrofy. Emerytowany pilot wojskowy Nikołaj Łosiew twierdził, że widział w kabinie pilotów ciała załogi i jeszcze jednej osoby. Jak dowiedział się korespondent RMF FM Przemysław Marzec, kabina pilotów nie istnieje jako całość i dlatego nie leży z innymi dużymi elementami samolotu na placu lotniska Siewiernyj.
To co zostało z kabiny pilotów, zostało złożone tuż obok, pod zadaszeniem i dlatego nie widać tej części samolotu na zdjęciach - mówi Aleksander Koronczik, były pilot wojskowy, który mieszka w pobliżu miejsca, gdzie leży wrak samolotu. To nie kabina, to fragmenty, części. Kabina została rozerwana, rozbita, praktycznie w proch podczas uderzenia w ziemię. Pod dachem to leży, jak i kawałki siedzeń, rozerwanego przedziału pasażerskiego - zaznacza.
To właśnie z tych elementów samolotu rosyjska prokuratura zebrała materiał genetyczny i prowadzi badania. Rosjanie tłumaczą, że nie mogą przekazać polskiej stronie protokołów sekcji zwłok aż do czasu zakończenia analiz, które - ich zdaniem - pozwolą wyjaśnić kto i gdzie znajdował się w kabinie pilotów w momencie katastrofy.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video